Znane osoby związane z Jarosławiem:  Legenda Jarosławia – Profesor „Pepo” Henryk von Kratz

15 maja 1915 roku wkraczają do Jarosławia dywizje niemieckie pod dowództwem marszałka Augusta von Mackensena, jednym z jego podwładnych był pułkownik Ernest von Kratz, pruski arystokrata. W Jarosławiu zajmuje na swoją kwaterę willę Marii i Grzegorza Turzańskich przy ul. Kościuszki 12. Od razu zwraca uwagę na córkę doktora Turzańskiego, 15-letnią Anielę, spokrewnioną z księciem Sanguszką, ostatnim ordynatem majątku Gumniska pod Tarnowem.

Pułkownik Ernest von Kratz prosi rodziców Anieli o zgodę na oświadczyny. Po zakończeniu I wojny powraca do Jarosławia i Aniela zostaje jego żoną. Jednak Ernest nie może się w Polsce odnaleźć i niedługo po ślubie Aniela wraz z mężem zamieszkują w zamku rodowym von Kratzów w Hanowerze. Tam z kolei niezbyt dobrze czuje się Aniela i wraz z synem powraca do Polski, ale już bez męża. W 1919 roku rodzi się syn Henryk. Ich rodzinny dom przy ul. Kościuszki różni się zasadniczo od domów sąsiednich. Wybudowany został przed wojną w stylu mauretańskim w dowód przyjaźni matki Henryka z siostrą prezydenta Francji Lubruna. Taka sama willa znajduje się w Algierze. Umieszczony na elewacji arabski napis oznacza „dom szczęścia”, a ręka Fatmy chroni przed złym słowem i niedobrym człowiekiem. Pepo Henryk von Kratz ukończył gimnazjum w Jarosławiu, a pragnąc się usamodzielnić, wybrał Politechnikę Gdańską, na której studiował budowę maszyn. Jako członek studenckiego klubu sportowego ćwiczył boks, miał stoczonych 64 walk w wadze ciężkiej – wszystkie wygrane. Po ukończeniu studiów pozostał na uczelni jako asystent i adiunkt i pracował tam 6 lat. Na wezwanie matki powraca do Jarosławia, gdzie podejmuje pracę w Zespole Szkół Mechanicznych ucząc technologii metali i maszynoznawstwa. Nazywany był „Pepo” – z niemiecka. Interesował się muzyką, w swoim pokoju miał 600 taśm, tu słuchając muzyki był w swoim świecie. Był jedynym w Jarosławiu posiadaczem tak dużej kolekcji płyt znakomitych wykonawców. Lubił zwierzęta, był bardzo uczulony na ich krzywdę. Mówił, że: „powinniśmy szanować zwierzęta chociażby dlatego, że stoją grubo wyżej od nas, ani w nich perwersji, ani fałszu. Jeśli pies mnie wita serdecznie, znaczy że tak czuje, a jeśli człowiek uśmiecha się do mnie, diabli wiedzą, czy już nie wysłał anonimu pod moim adresem”. Zwierzęta, które przebywały w willi Kratza, po śmierci były chowane w ogrodzie za domem; każde z nich miało swój nagrobek, a na nim tabliczkę z imieniem, datą jego śmierci oraz wypisaną sentencją dotyczącą jego życia. Był to człowiek niezwykły – obrońca słabszych i zagrożonych, przyjaciel młodzieży, miłośnik piękna przyrody, literatury, muzyki i historii. Był bardzo wartościowym człowiekiem i stróżem dobrego wychowania.

Jarosławskie Stowarzyszenie „Ocalić Przeszłość dla Przyszłości”