W minionym tygodniu Redakcję Gazety Jarosławskiej odwiedził Czesław Chamuła z Ostrowa, który dostał mandat za przekroczenie prędkości o 19 km/h. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że z załączonej treści listu mężczyzna wywnioskował, że za to przewinienie należy mu się 500 zł mandatu i 10 punktów karnych.
Końcem czerwca fotoradar w Skołoszowie zarejestrował pojazd naszego Czytelnika jadący z prędkością 69 km/h, w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 50 km/h. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kilkanaście dni później pan Czesław otrzymał zdjęcie z fotoradaru opatrzone informacją. W kopercie znajdowała się również kopia mandatu. Pan Czesław zrozumiał, że kwota i punkty, które się na niej znajdowały, odnoszą się do wykroczenia, którego się dopuścił. Nie potrafił się jednak pogodzić z jego wysokością oraz ilością punktów, która tam widniała (500 zł i 10 punktów karnych), dlatego też podjął działania mające na celu wyjaśnienie tej sytuacji.
– Informację zaczerpnąłem w KPP w Jarosławiu. Policjanci poinformowali mnie, że za takie wykroczenie należy się mandat w wysokości 100 zł i dwa punkty karne. Chciałem, aby potwierdzili mi to na piśmie. Niestety takiego pokwitowania nie otrzymałem – żali się pan Czesław, który po wizycie w Komendzie udał się do naszej Redakcji.
Około 70-letni mężczyzna był zdezorientowany. Myślał, ze padł ofiarą oszustwa. Tymczasem, jak się później okazało, zmyliły go informacje, które miały być mu pomocne. Pan Czesław wzór wypełnienia blankietu przyjął jako nałożony na niego mandat.
Niekiedy urzędy wprowadzając swoje usprawnienia, potrafią wprowadzić w błąd. One działają zgodnie z procedurami wychodząc z założenia, że lepiej petenta potraktować z góry, niż zobaczyć w nim człowieka.
Taryfikator jest wszędzie dostępny i jednakowy dla wszystkich, może dołączenie do wezwania przykładowego mandatu, ze znacznie większą karą miało wymiar prewencyjny. Chodziło o to, by fotoradar kojarzył się z dziesięcioma punktami, a nie z bezpieczeństwem.
EK