Zatrzymajcie wiatraki

Kilkudziesięciu mieszkańców Laszek zablokowało w ubiegłą środę drogę prowadząca przez miejscowość. Z hasłami „Stop Wiatrakom” przechodzili po przejściu obok urzędu gminy. – Nie będziemy milczeć, gdy chodzi o pogorszenie warunków życia oraz ograniczenie rozwoju miejscowości – zapewniali. Protestującym chodzi o wstrzymanie rozpoczętej już budowy elektrowni wiatrowych. Zapowiadają, że nie ustąpią. Przeciwnikiem tej inwestycji jest także Wójt Gminy Laszki.

 

Sprawa budowy farmy liczącej 18 wiatraków usadowionej na polach między Laszkami, Korzenicą a Babrówką ciągnie się od ponad 10 lat, a niejasności pojawiły się już na etapie wstępnego planowania. Zaczęły się protesty mieszkańców. Kontrowersje towarzyszą inwestycji do teraz, a rozpoczęcie budowy zmotywowało ludzi do sięgnięcia po środki ostateczne. Są gotowi zaostrzyć protest, blokując nie tylko drogę przez Laszki, ale też inne trasy przejazdu.

 

Petycja i zapewnienia wójta

Protestujący zjawili się z petycją zawierająca postulaty oraz argumenty przemawiające za wstrzymaniem budowy. Wręczyli ją wójtowi Stanisławowi Gonciarzowi, który wyszedł do blokujących, a zwracając się do nich zauważył, że według niego inwestycja jest realizowana z pominięciem prawa. Głównym argumentem mieszkańców było zlokalizowanie wiatraków zbyt blisko domów. Według protestujących takie położenie niesie ze sobą zagrożenie dla zdrowia oraz znacząco ogranicza możliwości rozwoju trzech miejscowości. Uczestniczący w proteście radny Mirosław Broda zauważał, że inwestycja zamyka rozwój trzech miejscowości w gminie Laszki, ponieważ prawo zabrania budowy w odległości mniejszej niż 1,6 kilometra od turbiny, a położenie wiatraków rozplanowano tak, że znaczny obszar tych miejscowości leży w strefie wyłączonej. – Nie sprzeciwiamy się budowie wiatraków. Zgadzamy się na pozostawienie 9 z nich. Niech wybudują te stojące dalej od domów. W zamian za ewentualne straty proponujemy firmie 40 hektarów działek z przeznaczeniem na instalacje fotowoltaiczne – tłumaczył radny.

Blokujący drogę żądali natychmiastowego wstrzymania prac przy wiatrakach. Przekonywali, że zapowiadane zyski z inwestycji są chwilowe, a konsekwencją będzie spadek wartości gruntów, problemy zdrowotne, spadek komfortu życia oraz migracja młodych, którym zastanie zabrano możliwość osiedlenia. – Zostaną seniorzy, którzy zamiast spokojnego życia, dostaną szum i drgania turbin. Kto się nimi zaopiekuje, gdy młodych braknie – pytali protestujący.

Sołtys Laszek Adam Gonciarz przekazując wójtowi petycję prosił w imieniu protestujących o zablokowanie inwestycji. Wójt S. Gonciarz zapewniając, że gmina od dawna zabiega, by budowa wiatraków była prowadzona zgodnie z przepisami, potwierdził że samorząd gminy Laszki popiera argumenty i działania protestujących. Wójt wspomniał o sprawach sądowych, o pozakulisowych działaniach inwestora. Z opisu wynikało, że sprawa nie dość, że jest wielowątkowa, to także bardzo kontrowersyjna.

 

Kto ukradł ziemię?

Protesty przeciwko wiatrakom w okolicy Laszek pojawiły się ponad 10 lat temu. Laszki stały się jednym z ważniejszych punktów na mapie Polski, w których mieszkańcy stanęli okoniem. Większość była przeciwna. Nie samym turbinom wiatrowym, ale działaniom ówczesnego wójta i inwestora. Jednym z ważnych argumentów był brak informacji dla mieszkańców, zlokalizowanie wiatraków na działkach wybranych właścicieli. Sam proces załatwiania spraw urzędowych też budził duże kontrowersje. Przez kolejne lata problem narastał. Protestowano. Sprawą interesowały się media. Ciemna strona wiatraków. Bez poszanowania ludzi i prawa. Przepisy da się obejść, bo powiało kasą. To tylko cześć tytułów informacji z ostatnich lat. Sprawą zajmowała się Najwyższa Izba Kontroli. W analizie zabezpieczenia interesów społecznych przy budowie wiatraków opracowanej w 2016 r. NIK wskazuje, że największa skala nieprawidłowości, wprawdzie o charakterze formalnym, ale o istotnym znaczeniu prawnym nastąpiła w gminie Laszki. Stwierdzenie izby wynikało z kontroli przeprowadzonych w 2013 i 2014 r. – Warto zauważyć, że część stwierdzonych w gminie Laszki proceduralnych nieprawidłowości, wynikała z niespotykanej w innych gminach aktywności inwestora, polegającej na wielokrotnych zmianach lokalizacji i parametrów turbin, co powodowało konieczność ciągłych zmian w decyzjach o warunkach zabudowy – podkreśla NIK.

Zawirowania prawne trwały, ale inwestor nie miał zamiaru odpuszczać. W 2018 r. Sąd Rejonowy w Warszawie ogłosił upadłość spółki zajmującej się wiatrakami w Laszkach, zaznaczając że w grudniu 2017 r. wspólnicy ją rozwiązali otwierając likwidację. W tym samym czasie wydzierżawiający grunty pod wiatraki dostali też wypowiedzenia umów, ale po pół roku spółka, która była w upadłości, do umów wróciła informując, że rozwiązanie było powodem omyłki i dzierżawa jest w mocy. W maju 2018 r. gmina Laszki wypowiada porozumienie dotyczące współpracy ze spółką. Zmianę nastawienia samorządu spowodowały wyniki wcześniejszych wyborów, w których mieszkańcy podziękowali urzędującemu wójtowi i zastąpili go obecnym, będącym przeciwnikiem tak rozbudowanej farmy wiatrowej. Obecnie budowę prowadzi spółka związana z kapitałem zagranicznym, a z wypowiedzi mieszkańców wynika, że swoje zamiary realizuje wykorzystując daleko posunięty lobbing.

Protestujący kierowali swoje zarzuty do byłego wójta, w tym wydanie decyzji na budowę wiatraków na swoich działkach. Zwracali uwagę, że inwestor jest firmą o kapitale 5 tys. zł i tylko do tej kwoty może odpowiadać za ewentualne roszczenia.

Zniszczone drogi powiatowe i gminne oraz transportu rolnego. Kradzież i handel ziemią pozyskaną z dróg i kradzież wody. Szkody przekraczają 2 mln zł – zarzucali blokujący drogę.

Inwestor już wykonuje podbudowę pod turbiny wiatrowe. Ciekawe, jak je tu przetransportują. Nasze drogi nie są przystosowane do udźwigu pojazdów o masie ponad 100 ton – zastanawiali się mieszkańcy.

erka/ Fot. Wiktoria Kędracka