– Proszę o pomoc w likwidacji zaśmiecania dróg przy pracach rolnych. Rozsypane na jezdni pożniwne resztki oraz błoto stwarzają zagrożenie. Interwencje w gminie i na policji nic nie dają – pisze do Redakcji Gazety Jarosławskiej mieszkaniec Woli Buchowskiej. Podobnych uwag dociera do nas więcej. Czytelnicy uważają, że wprowadzających realne ryzyko dla kierujących, należy ostro rozliczać.
Jesienią problem zabłoconych lub pokrytych roślinnymi resztkami dróg najbardziej dokucza. Spotykamy rozsypane na zakrętach i skrzyżowaniach ziarno. Jezdnie zasypane resztkami kukurydzy i błoto z rozpoczynającej się właśnie akcji buraczanej. Nie każdy bierze pod uwagę, że na zaśmiecającym spoczywa obowiązek uprzątnięcia. Czasem trzeba zanieczyszczającemu drogę przypomnieć. W ostatnich dniach policja interweniowała m.in. w Świętem, w Jarosławiu na ul. Pełkińskiej przy zjeździe z obwodnicy i w Woli Buchowskiej. W ostatnim przypadku przeprowadzono rozmowę z rolnikiem zobowiązując go do usunięcia resztek kukurydzy z drogi. Mandatu nie dostał, bo zaśmiecenie nie niosło bezpośredniego zagrożenia dla ruchu.
Policja przypomina, że zanieczyszczenie drogi publicznej jest wykroczeniem wymienionym zarówno w Kodeksie wykroczeń jaki i w Prawie o ruchu drogowym. Artykuł 91 k.w. przewiduje grzywnę do 1,5 tys. zł lub naganę dla zaśmiecenie drogi. Natomiast z prawa drogowego wynika, że taką osobę można ukarać 200 zł mandatem. Mówi o tym art.45 ust.1 pkt 9. Przepisy dotyczą wszystkich korzystających z dróg, a nie tylko rolników. Za nawiezienie błota na jezdnię mogą zostać ukarani kierowcy wyjeżdżający z budowy, a nawet prowadzący samochody osobowe wjeżdżający nawet z zabłoconej posesji.
Gdy na skutek zanieczyszczenia drogi dojdzie do kolizji lub wypadku osoba, która pozostawiła błoto lub resztki roślin na jezdni może spotkać się odpowiedzialnością idącą w znaczne kwoty. Decyduje o tym sąd, przed którym należy śmiecącemu udowodnić winę. Nie jest to łatwe, ale ubezpieczyciel uszkodzonego pojazdu ma możliwości, by winnego znaleźć. Warto też wziąć pod uwagę, że za stan dróg odpowiada zarządca i jeśli będzie musiał zanieczyszczenia usunąć może szukać winnego, by pokrył koszty. W dobie powszechnego monitoringu może nie mieć z tym większego problemu.
erka