Media społecznościowe coraz częściej zalewają zdjęcia publikowane przez internautów, którzy tropią „mistrzów parkowania”. Tak to już teraz jest, że osoba, która z jakiegoś względu nie zaparkuje idealnie w wyznaczonych liniach, tak aby po obu stronach zachowana została wzorcowa odległość do otwarcia drzwi, naraża się na lawinę nieprzychylnych, a wręcz chciałoby się rzec dosadnie, obraźliwych komentarzy. Oczywiście zdarza się, że czasem kogoś poniesie fantazja i zaparkuje w miejscu, które innemu nawet nie przyszłoby do głowy. Czasami samochody stawiane są byle gdzie, nie tylko zajmując dwa miejsca parkingowe, ale i blokują przejazdy czy przejścia. Któż z nas choć raz nie spotkał się z przypadkiem, kiedy przejście chodnikiem było niemożliwe z powodu pozostawionego pod nogami samochodu. Takie sytuacje oczywiście irytują, ale czy ktoś, kto raz zachował się niewłaściwie, powinien być z tego powodu szykanowany? Czy nie jest to, aby lekka przesada?
W życiu codziennym bardzo często stajemy na krawędzi. Mało tego, patrząc na to, jak zmienia się świat, coraz trudniej jest oszacować, gdzie znajduje się granica przyzwoitości. Bo ta, od jakiegoś już czasu się zaciera. Młodzi ludzie widząc bójkę na ulicy, mało kiedy potrafią odpowiednio zareagować. Większość stoi i się przygląda, albo nagrywa wszystko na komórkę, mając przy tym jeszcze niezły ubaw. Ale cóż się dziwić. Przykład idzie z góry.
Rządzący pod pretekstem walki z plagą pijanych kierowców proponują, aby samochody były odbierane. Wszystko ma się dziać w imię prawa. Ale czy nie jest to już zwyczajna kradzież? Oczywiście, pijani kierowcy sieją śmierć. Z tym nie da się dyskutować, ale nie jedna przecież sytuacja już pokazała, że dla pijanych „za kółkiem” nie ma społecznego przyzwolenia. Strach jednak pomyśleć, do czego to wszystko zmierza. Może niedługo nasze domy pod pretekstem bałaganu zaczną konfiskować?
Zima znów zaskoczyła i w tym roku przyszła szybciej niż się jej spodziewano. Pod koniec ubiegłego tygodnia na przeworskich drogach pierwszą pługopiaskarkę można było dojrzeć.
To znak, że drogowcy przygotowują się do zimy. A ta będzie zapewne w tym roku trudna. Gminy już zapowiadają, że brakuje im pieniędzy. Kombinują, na czym by tu zaoszczędzić. Jedne szukają pieniędzy w kieszeniach swoich mieszkańców, inne chcą oszczędzać na ich bezpieczeństwie. Pomysły są różne, a konsekwencje jak wiadomo, mogą być opłakane. Wystarczy pomyśleć, co może się stać, gdy na drogach wyłączone zostanie oświetlenie uliczne. Do ilu niebezpiecznych sytuacji może dojść, zwłaszcza teraz, gdy pieszy wchodzi na przejście praktycznie z marszu, bo tak mu się należy?
Ewelina Kłak