Wysyłała nagie zdjęcia i była szantażowana

Nie zawsze pisząc z kimś na portalach społecznościowych, czatach itp. wiemy, kto jest po drugiej stronie, a w przypadku nieznajomych – jakie mogą mieć zamiary. Historia Magdy z Jarosławia może być przestrogą dla wielu młodych (i nie tylko) ludzi, bo to, co jej się przytrafiło, wcale nie jest rzadkim zjawiskiem.

 

– Żeby opowiedzieć ze szczegółami co się stało, musiałabym pewnie cofnąć się w czasie do okresu, kiedy byłam nastolatką i od chłopaków słyszałam, że jestem fajną koleżanką, ale nie jestem w ich typie. I chociaż wraz z upływem czasu, najpierw w szkole średniej a później na studiach czułam, że się zmieniam i robię inne wrażenie na płci przeciwnej, poczucie tego, że jestem brzydka towarzyszyło mi całe życie – mówi mieszkanka Jarosławia.

Poczuła się atrakcyjna

Jak sama podkreśla, Magda na studiach była typem samotniczki, wybrała się tylko z koleżankami z akademika na otrzęsiny dla „pierwszoroczniaków”. Koleżanki pomogły jej wybrać pasujące do jej sylwetki ubrania, buty i zrobiły bardziej wieczorowy makijaż. – Pierwszy raz czułam się atrakcyjna, z koleżankami zrobiłam sobie zdjęcie na „profilówkę” jednym z portali społecznościowych – opowiada jarosławianka. Po kilku dniach to zdjęcie polubił mężczyzna, którego nie znała. – Miał rysy twarzy obcokrajowca, był bardzo przystojny. Nie ukrywam, że z ciekawości obejrzałam jego profil i zdjęcia. Bardzo mnie ucieszyło, gdy ten facet zaprosił mnie do znajomych i do mnie napisał. Pierwsze wiadomości były neutralne, ale z czasem nasze konwersacje trwały nie po kilka minut, ale wiele godzin – mówi Magda.

 

Nagie fotki

Kobieta miała wrażenie, że to jej bratnia dusza. – On mnie komplementował, dziwił się, że taka piękna dziewczyna jak ja jest sama. Zdarzało się też, że był o mnie „zazdrosny” gdy wychodziłam z koleżankami na piwo czy drinka.  Natomiast my nie mogliśmy się spotkać, bo był na wyjeździe za granicą. Delegacja miała trwać jeszcze kilka tygodni. Z czasem zaczęliśmy pisać niemal codziennie, planować nawet przyszłość. Mój „chłopak” zaczął wysyłać mi swoje zdjęcia – np. z treningu itp. Podziwiałam, jak dobrze jest zbudowany. Któregoś wieczora umówiliśmy się na lampkę wina do naszych rozmów przez internet. Chyba doskonale wybadał, kiedy byłam lekko wstawiona, bo poprosił, żebym mu wysłała jakieś swoje zdjęcie. Okazało się, że nie zadowalają go takie zwykłe, poprosił o coś „specjalnie dla niego”. Oczywiście chciał moje nagie zdjęcia, a ja, jak głupia gówniara takie mu wysłałam – opowiada jarosławianka. W ten wieczór już długo nie rozmawiali, na następny dzień mężczyzna też miał mało czasu. Magda zastanawiała się, co się stało, że jej ukochany stracił nią zainteresowanie, stare kompleksy u kobiety znowu się odezwały. – Było jednak jeszcze gorzej, niż to, co sobie wyobrażałam. Napisał do mnie jakiś nieznajomy mężczyzna. Wysłał mi jedno z moich zdjęć z tamtego wieczoru z pytaniem, czy to ja? – dodaje.

 

Kasa albo kompromitacja

Magda nie wiedziała, co robić. Chciała napisać do swojego chłopaka, ale… jego konto zostało usunięte. Zdała sobie sprawę, że wszystkie te rozmowy to było kłamstwo. Tymczasem nieznajomy nie owijał w bawełnę. – Chciał dziesięć tysięcy złotych za usunięcie zdjęć, bo w innym wypadku wyśle je moim rodzicom, znajomym i na uczelnię. Byłam przerażona, nie tyle kwotą – bo takie pieniądze mógł dać mi mój ojciec, pewnie nawet bez pytania po co mi aż tyle, co możliwością rozesłania moich nagich zdjęć – kontynuuje mieszkanka Jarosławia. Kobieta przygotowała pieniądze, żeby przekazać je szantażyście tak, jak chciał. Ale z nerwów rozchorowała się. Nie mogła wyjść z akademika, wpadła w histerię. Wtedy jedna ze współlokatorek wymusiła na niej, żeby opowiedziała całą historię. Gdy koleżanka dowiedziała się o co chodzi, zamiast na spotkanie z szantażystą – zabrała Magdę na komendę policji.   – Tam dowiedziałam się, że taki szantaż, przesyłanie nagich zdjęć itp. jest przestępstwem. Policja, co mnie zaskoczyło, szybko ujęła sprawców. Byli to młodzi chłopcy, którzy chcieli w łatwy sposób zarobić, nie patrząc na to, że niszczą komuś życie.
Wyszłam z tej historii bogatsza o nową wiedzę i pieniądze, które wydałam lepiej, niż na szantażystę –
kończy swoją opowieść Magda.

MAX

***

Dawid Hofmann (radca prawny): Nie ulega wątpliwości, iż w przedmiotowej historii doszło do popełnienia przynajmniej kilku przestępstw. Ale po kolei. O ile nie zachęca się ludzi do wysyłania nagich zdjęć za pośrednictwem portali społecznościowych, to nie jest to równoznaczne z wyrażeniem zgody na ich dalsze rozprzestrzenianie. I wprost takie zachowanie penalizuje (a więc ukazuje jako zabronione) art. 191a KK. Z tego przepisu wynika, że zabronione jest nie tylko robienie zdjęć w negliżu bez zgody danej osoby, ale też ich rozpowszechnianie (a więc wysłanie np. do kolegi). A samo zachowanie szantażysty miało znamiona dodatkowych przestępstw- m.in.  z art. 191 kodeksu karnego (ten przepis mówi, że ten, kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania (…) popełnia przestępstwo). Oczywiście, dowodzi to jednego – w sieci należy zachować ostrożność. Dotyczy to nie tylko dzieci, ale jak pokazuje doświadczenie – również dorosłych. W ramach kancelarii którą prowadzę (Jana Pawła II 6, Jarosław, tel: 535 008 983) pomagam osobom, które padły ofiarą przestępstw – również za pośrednictwem sieci internetowej.