Podtopione domy, zalane piwnice, nie nadający się do użytku sprzęt domowy. Zniszczona droga, zerwany most, uszkodzone tory kolejki wąskotorowej. Tego, co wydarzyło się w piątkowe popołudnie nikt się nie spodziewał. Owszem, ostrzegano przed burzami i ulewami, ale tego że w godzinę spadnie tyle deszczu, co średnio przez miesiąc, nikt sobie nie mógł wyobrazić. Tzw. powódź błyskawiczna stała się przerażającym faktem. Mieszkańcy z niedowierzaniem patrzyli, co żywioł robi z dobytkiem ich życia. Nie dał im nawet czasu, by cokolwiek ratować. Woda przyszła szybko, ale usuwanie jej skutków potrwa dużo dłużej.
Zaledwie tydzień temu powiat przeworski zmagał się z podtopieniami w północnej części powiatu. Teraz żywioł uderzył w jego południową część, tym razem znacznie mocniej. Jak informuje bryg. Tomasz Dzień z KP PSP w Przeworsku, pierwsze zgłoszenie miało miejsce po godz. 15.00. Dotyczyło 3 osób uwięzionych w samochodzie osobowym, który porwany został przez gwałtownie przybierającą wodę w miejscowości Hadle Szklarskie. Do interwencji wyjechała jednostka OSP z Jawornika Polskiego, której wóz utonął po drodze. Zdjęcia z tego wydarzenia obiegły internet, a premier Mateusz Morawiecki, który jeszcze w nocy z piątku na sobotę pojawił się na miejscu, zdecydował o przekazaniu jednostce nowy wóz bojowy z puli 500 wozów zaplanowanych przez rząd do modernizacji jednostek OSP w całej Polsce. Na szczęście, pasażerom pojazdu, któremu jednostka śpieszyła z pomocą, nic się nie stało, zdołali sami się z niego wydostać. Zdarzenie to było jednak dopiero początkiem armagedonu. Woda wdzierała się wszędzie, z niszczycielską siłą porywała wszystko, co napotkała na swojej drodze. Niemal całkowicie zalany został Manasterz, poważnie ucierpiały Hadle Szklarskie i Hadle Kańczuckie. Mieszkańcy Kańczugi i Przeworska sporo nadziei pokładali w oddanym kilka lat temu do użytku zbiorniku przeciwpowodziowym w Siedleczce, który miał zatrzymać nadmiar wody i ograniczyć skutki powodzi. Ogromny polder okazał się jednak niewystarczający na piątkową powódź, woda przelała się przez wał i ruszyła dalej, do Kańczugi, gdzie poczyniła dalsze spustoszenia, zalewając m. in stadion i jego okolice. Po tym, co się stało, w Przeworsku spodziewano się fali powodziowej, mieszkańcy z niepokojem obserwowali stan rzeki. Ta, w sobotę nad ranem przekroczyła stan alarmowy, ale w mieście nie poczyniła na szczęście, większych szkód.
– Piątkowe działania to przede wszystkim pomoc ludziom w wydostaniu się z zalanych gospodarstw. Noc upłynęła pod znakiem gromadzenia środków z terenu całego województwa, wsparła nas też Kompania Przeciwpowodzionwa z Krakowa – relacjonuje bryg. T. Dzień.
Łącznie, w sobotę ewakuowano 400 osób z Jawornika Polskiego i Kańczugi. Strażacy podejmowali kilkaset interwencji, były to głównie działania polegające na wypompowywaniu wody, ograniczaniu rozlewisk, czy uszczelniania wałów na rzece Mleczce w Kańczudze. Samorządy szybko zorganizowały najpilniejszą pomoc, na miejscu pojawili się rzeczoznawcy w celu oszacowania szkód i kwot odszkodowań.
W powiecie jarosławskim spokojniej
W nocy z 21 na 22 czerwca na terenie powiatu jarosławskiego wystąpiły bardzo intensywne opady deszczu. Wezbrały zarówno rzeki jak i mniejsze cieki wodne. Przeprowadzono 27 interwencji. W wielu miejscach woda wystąpiła z koryt niszcząc drogi, przyczółki mostów, a także powodując osuwiska namokniętej ziemi i przewracanie się drzew. Największą liczbę interwencji odnotowano w mieście i gminie Pruchnik, gdzie spływająca ze wzniesień woda dokonała poważnych zniszczeń na prywatnych posesjach, w domach, a także w infrastrukturze drogowej. Strażacy mieli dużo pracy również w gminie Roźwienica m.in. w Bystowicach, Więckowicach i Tyniowicach, gdzie prywatnym posesjom, jak również zakładom pracy zagrażała rzeka Mleczka.
– W tych miejscowościach układano worki z piaskiem oraz specjalne rękawy przeciwpowodziowe chroniące gospodarstwa i prywatne przedsiębiorstwa przed wzbierającą wodą. Do działań ratowniczych zadysponowano znaczące siły i środki z terenu powiatu – mówi bryg. Waldemar Czernysz, rzecznik prasowy KP PSP w Jarosławiu.
Od 21 do 24 czerwca jarosławscy strażacy odnotowali 106 zgłoszeń związanych z intensywnymi opadami i przyborami wód. W kolejnych dniach ulewne deszcze dotknęły inne powiaty, na ratunek którym pośpieszyły zastępy PSP i OSP z powiatu jarosławskiego, z pompami, rękawami przeciwpowodziowymi i łodziami ratunkowymi.
– Działania ratownicze w tych rejonach prowadzone są do dnia dzisiejszego – mówi W. Czernysz.
Woda szybko przyszła, a opadając ukazała ogrom zniszczeń tego, na co ludzie pracowali latami. Sprzątanie i odbudowa potrwa sporo czasu. Lęk przed niebezpiecznym żywiołem i jego skutkami zostanie zapewne jeszcze dłużej.
DP/EK
Fot. DP/KP PSP Przeworsk