Mieszkaniec ul. Piaskowej ostrzega przed wilkami, które kilkanaście dni temu zagryzły jednego z jego psów. O sprawie powiadomiony został Urząd Miasta, policja i straż miejska.
Paweł Perykasza mieszka na obrzeżach miasta, na ul. Piaskowej. Wokół jego posesji są głównie pola. Wcześniej zdarzało się mu widzieć w okolicy sarny czy nawet łosie, kiedy więc w nocy z 15 na 16 czerwca usłyszeli z żoną jazgot psów, myśleli że to właśnie z tego powodu.
– Po chwili wszystko ucichło. Na drugi dzień okazało się, że nie ma jednego z naszych psów, Maksia. Zazwyczaj noc spędzał w domu, w dzień biegał po posesji, czasem wychodził za ogrodzenie, jak to pies, sprawdzić rejon. Zaczęliśmy go szukać, niestety, bez skutku – opowiada pan Paweł dodając, że przez dwa dni szukali wraz z rodziną na terenie Łazów Kostkowskich, Kostkowa, Osady Leżachów i w Pełkiniach. Tam dowiedzieli się, że wilki zagryzły tam ostatnio dwa psy, które były na łańcuchach. Zaczęli myśleć, czy wilki nie dopadły też ich psa. Kilka dni później poczuli koło domu smród padliny. Idąc za nim, w pola uprawne znajdujące się przed domem, zaledwie ok. 50 m od posesji, natrafili na rozszarpane szczątki psa.
– Początkowo nie byliśmy pewni, czy to Maksio, w takim był stanie. Skóra była zaciągnięta na głowę, wszystko co miękkie wyjedzone, brakowało jednej łapy. Dookoła pełno sierści, a same szczątki rozciągnięte na odcinku jakiś ok. 20 metrów. Później dowiedziałem się, że to charakterystyczne dla wilków, takie rozciąganie po terenie, raczej nie są temu winne bezpańskie psy, bo pojawiły się już takie komentarze. Rozmawiałem z myśliwymi, przypuszczają, że tutaj musiało być co najmniej dwa wilki, jeden by nie był w stanie tego zrobić. Musiały go dopaść w kukurydzy i wywlec tutaj, w pole pszenicy – mówi właściciel psa pokazując ślady w uprawach.
Pan Paweł czym prędzej poinformował o zdarzeniu policję, urząd miasta i naszą Redakcję. Chce ostrzec innych, bo jak sam mówi to spokojna okolica, mieszkają tu rodziny z dziećmi, ludzie jeżdżą na rowerach. Nie chce, by przydarzyło się coś gorszego.
– Ostatnio wzięliśmy z siostrzeńcem noktowizor, sprawdzaliśmy w nocy okolicę, ale nic nie zauważyliśmy. Myśliwi oceniają, że wilki nie powinny wracać w to samo miejsce, ale kto wie. Taki wilk potrafi jednej nocy przejść ok. 30-40 km w poszukiwaniu pożywienia, padlina go nie interesuje, tylko żywa ofiara. Jak możemy się jednak ochronić, skoro wilki są pod ochroną, nie można do nich strzelać, ani nawet płoszyć ich bez zezwolenia? – pyta z rezygnacją pan Paweł.
Urząd reaguje
Tego samego dnia Urząd Miasta Jarosławia poinformował, że otrzymał od mieszkańców sygnały o pojawieniu się wilków w granicach miasta. W komunikacie zapewniono, że sprawą zaatakowanego psa zajmują się miejskie służby, zgłoszenie trafiło również na policję.
– Prosimy mieszkańców o zachowanie szczególnej ostrożności, zabezpieczenie zwierząt domowych i gospodarskich, zwłaszcza wieczorem i nocą. Pojawienie się wilka/wilków w rejonie zabudowań należy zgłosić do Straży Miejskiej w Jarosławiu, pod nr tel. 16 624-87-50/51 lub 986. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 16 grudnia 2016 r. w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt (Dz.U.2022.2380 t.j.), wilki objęte są ochroną ścisłą – przypomina Iga Kmiecik, rzecznik prasowy UM Jarosławia.
DP