Wilk zaatakował młodego psa. Wydarł go z łańcucha i rozszarpał. Mieszkańcy Rączyny są przerażeni, bo to już któryś atak z kolei. Myśliwi mówią, że w okolicznych lasach nie ma już zwierzyny. Obawiają się, czy te wygłodniałe zwierzęta, z powodu braku pożywienia, któregoś pięknego dnia nie zaatakują człowieka?
Do tego przykrego incydentu z udziałem psa doszło w nocy z wtorku na środę (13/14 września) na jednej z posesji w Rączynie.
– Wilki podeszły około godziny drugiej. Wydarły psa z łańcucha i rozszarpały go na moich oczach. Nie byłem w stanie nic zrobić – mówi Andrzej Zięba, mieszkaniec Rączyny.
Zwłoki psa znajdowały się kilka metrów od budy. Widok był przerażający. Na trawie było pełno krwi jak po rzezi jakiejś. Krecik, który jeszcze do niedawna pilnował swoich właścicieli leżał bezwładnie. Miał rozdarty bok, z którego wylewały się wnętrzności.
Pan Andrzej był bardzo poruszony, tym co się stało. Jak mówi, to nie pierwszy atak wilków na jego posesji. Trzy tygodnie wcześniej wilk mocno ranił drugiego psa państwa Ziębów.
– Co ten wilk mu zrobił!? – łapie się za głowę pani Aniela, wracając pamięcią do tamtych wydarzeń. – Pies był cały pokaleczony. Miał poszarpaną skórę. Pełno ran, które nie chciały goić. Rozkruszałyśmy z córką lekarstwa i podawałyśmy mu je strzykawką tak jak małemu dziecku. Az żal było patrzeć, jak to zwierzę cierpiało – opowiada ze łzami w oczach starsza kobieta.
Reksio miał jednak szczęście. Dzięki pomocy weterynarza i trosce swoich właścicieli szybko doszedł do siebie. W dniu, kiedy go odwiedziliśmy, szczęśliwie merdał ogonem. Pani Aniela jest jednak pewna, że wilk mu nie daruje i po niego wróci.
W Rączynie często widywane są wilki
– Okoliczni mieszkańcy zgłaszają do mnie wiele tego typu spraw, ale co ja mogę zrobić, przekazuje je dalej, ale żadnego odzewu nie ma – mówi Andrzej Mroziak, myśliwy z Koła Łowieckiego „Szara Kańczuga”. Nadmienia, że sytuacja jest coraz gorsza.
– Ludzie skarżyli się, że nie mogli w lecie zrywać malin, bo wilki stały, patrzyły, i nawet nie myślały, by usunąć się z drogi – mówi pan Andrzej.
Myśliwy twierdzi, że to plaga. W ostatnim czasie słyszał co najmniej o dziesięciu atakach wilków na psy. Nadmienia, że w pobliskich lasach brakuje już zwierzyny. – Sarny, rogacze – wszystko wycięte – mówi. – Zająca też nie spotka – dodaje właściciel psów, potwierdzając słowa myśliwego.
W gminie o atakach nie słyszeli
– Do obecnego czasu nie wpłynęły żadne informacje do Urzędu Miasta i Gminy Kańczuga w sprawie ataków wilków na psy. Za wyrządzone ewentualnie szkody przez wilka odpowiada Skarb Państwa, należy niezwłocznie zgłosić je do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie. W Polsce wilk jest pod ścisłą ochroną i zabronione jest jego umyślne zabijanie, okaleczanie oraz umyślne płoszenie lub niepokojenie – mówi Paweł Mucha, kierownik Referatu Gospodarowania Nieruchomościami i Ochrony Środowiska Urząd Miasta i Gminy w Kańczudze
Ataki były i będą
– Przypadki takie, jak opisane powyżej nie są rzadkie – mówi Łukasz Lis, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie. – Wilk traktuje psa jako konkurenta o siedlisko i pokarm. Czego efektem jest jego eliminacja. Terytoria wilczej rodziny mają ogromne areały, stąd my ludzie możemy nie mieć świadomości, że nasz dom i podwórko również znajduje się w wilczym terytorium – tłumaczy Ł. Lis.
Rzecznik RDOŚ nadmienia, że przypadki ataków wilków na zwierzęta się zdarzają, ponieważ ludzie często nie chronią dostatecznie swoich czworonogich podopiecznych.
– Giną zazwyczaj psy, które są wypuszczane, aby „sobie pobiegały”, psy pozostające w nocy na nieogrodzonej lub nieszczelnie grodzonej posesji, a szczególnie psy trzymane na łańcuchach (nie mają szans na ucieczkę, lub obronę). Tylko psy trzymane w kojcach są bezpieczne – mówi.
Zdaniem Ł. Lisa zabijanie psów przez wilki nie można wiązać z ponadprzeciętną agresją czy zachowaniem odbiegającym od normy.
– Nie ma powodów do paniki i obaw o życie i zdrowie mieszkańców – uspokaja Ł. Lis, nadmieniając jednak, że do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie nie dotarły żadne informacje o opisywanym zjawisku, jak i jego skali.
Poszkodowani nie wiadomo z jakich powodów, najprawdopodobniej z pobudek osobistych, bardzo rzadko zgłaszają przypadki ataków wilków na zwierzęta do zajmujących się tymi sprawami instytucji. Dlatego instytucje niewiele na ten temat wiedzą. Niestety trzeba reagować. Trzeba mówić trzeba o tym głośno, by osoby, które się tym zajmują, mogły w porę zareagować. Gdy stanie się tragedia, tłumaczenia w tylu „nic nie wiedzieliśmy”, „nikt nic nie zgłaszał” nikomu życia nie zwrócą, nawet zwierzęciu.
Kogo powiadomić w przypadku napotkania wilka?
Wszelkie przypadki pojawienia się wilków i innych dużych zwierząt chronionych na terenach zamieszkałych, które mogą stanowić niebezpieczeństwo, powinny być niezwłocznie zgłaszane bezpośrednio do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta, który powinien podjąć adekwatne do skali zagrożenia działania lub do najbliższego komisariatu policji, lub do straży gminnej, jeżeli taka formacja funkcjonuje na terenie danej gminy. Obowiązek ten wynika z zapisów w art. 7 ust. 1 pkt 14 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym, zgodnie z którym zadań własnych gminy należy zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty, w tym sprawy związane z utrzymaniem porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli.
W przypadku pośredniego zagrożenia istnieje możliwość uzyskania zezwolenia na płoszenie i niepokojenie lub odłów, natomiast w przypadku realnego zagrożenia, zezwolenia Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska na zabicie zwierzęcia. W sytuacjach naprawdę pilnych (zagrożenie jest realne, udokumentowane i nie można czekać na uzyskanie zezwolenia w trybie zwykłym, tj, pisemnie) zezwolenie może zostać wydane w formie ustnej. Natomiast do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie (Wydział Spraw Terenowych I w Krośnie) należy zgłaszać przypadki stwierdzonych szkód wyrządzonych przez bobry, niedźwiedzie, rysie, wilki i żubry.
– Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Rzeszowie nie odpowiada za ochronę i zapewnienie bezpieczeństwa obywateli. Zakres zadań regionalnego dyrektora ochrony środowiska określa art. 131 ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko. Nie mniej jednak może on podejmować współpracę z organami jednostek samorządu terytorialnego w sprawach m.in. ochrony przyrody, co też w miarę swoich możliwości robimy. W wielu konfliktowych sytuacjach powodowanych zwierzętami chronionymi jako pierwsi byliśmy na miejscu. Służymy również pomocą merytoryczną.
W związku z coraz częściej zgłaszanymi przypadkami podchodzenia wilków i niedźwiedzi w pobliże zabudowy ludzkiej, na podstawie materiałów Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, zostały opracowane schematy procedur postępowania w przypadku sytuacji konfliktowych, powodowanych przez dzikie zwierzęta chronione, które zostały przesłane do gmin, gdzie incydenty powodowane dużymi drapieżnikami chronionymi występują – informuje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie.
EK