W ubiegły piątek i sobotę odbył się w Jarosławiu rajd starych samochodów. Na płycie rynku można było podziwiać piękne maszyny, które miały nawet prawie 100 lat.
Aby uczestniczyć w wydarzeniu trzeba było posiadać samochód najpóźniej z 1991 roku. Na czym polegał sam rajd? – Jest wyznaczona trasa z punktami kontroli czasu i każdy uczestnik musi dokładnie w danym czasie zameldować się w punkcie, nie szybciej i nie później, ponieważ za to są kary punktowe. Są też punkty kontroli przejazdu, czyli miejsca, w których zawodnicy muszą się stawić i często rozwiązać jakieś zadanie związane z historią motoryzacji lub miejsca, w którym się znajdują. Są też zadania z techniki jazdy, np. kierowca musi się zatrzymać w określonej odległości od przeszkody – tłumaczy Marcin Ścipień z Automobilklubu Doliny Sanu, organizator wydarzenia. – Jarosław to wspaniałe miejsce na organizację takich rajdów. Jest to dokładnie środkowa część Doliny Sanu. Mając tu bazę, można pojechać do Dubiecka, Przemyśla, Krasiczyna, a także na północ, na Roztocze; to miejsce ma bardzo duże możliwości i warunki na takie imprezy – dodaje miłośnik starych samochodów. Rajd Jarosławski jest organizowany po raz drugi, ale po raz pierwszy jest to część Mistrzostw Polski Pojazdów Zabytkowych.
Samochody biorące można było podziwiać w porannych godzinach na płycie rynku. Były wśród nich prawdziwe perełki jak Volvo 1800, które właściciel praktycznie musiał zbudować od nowa, a także BMW 327 z 1938 roku, które wyglądało jakby dopiero wyjechało z salonu. Nie zanosi się, by stare auta miały odejść do lamusa, wciąż są pasjonaci, którzy poświęcają czas na utrzymywanie ich przy życiu. Z drugiej strony, bardziej mechanicznej, można powiedzieć, są to dużo bardziej ekologiczne pojazdy niż „nówki-jednorazówki” z dzisiejszych salonów.
Sebastian Niemkiewicz