Stopniowo po kwarantannie na teren właściwego obozu zostali przewiezieni wszyscy, przebrani w pasiaste mundury, zamieszkali w blokach numerach 1- 3. W jednej sali, gdzie normalnie mogło spać 30- 40 0sób, stłoczonych było około 180. Część więźniów z Jarosławia otrzymała pracę, polegającą na przerzucaniu desek, w trakcie tej czynności siadali na deskach, co nie uszło uwadze Rapportführera Gerharda Politzcha. Pierwszy zauważył go Kazimierz Szumlakowski nr 540, ale było już za późno. W liczbie siedmiu zostali poddani karze. Pierwszy Wiesław Kielar nr 290 musiał sam liczyć uderzenia drągiem Politzcha. Przy piątym uderzeniu nie wytrzymał , zerwał się i został ustawiony na końcu kolejki. Następny Kazimierz Szumlakowski, po nim Mieczysław Popkiewicz nr 36, potem Tadeusz Szwed nr 37, Edward Gasliński nr 531, Bolesław Szumlakowski nr 539. Niepostrzeżenie Roman Trojanowski nr 44 przesunął się za Kielara. Kielar tłumacząc się , że już odbył karę , drugi raz otrzymała tęgie bicie, aż złamał się drąg. Grupa jarosławska najczęściej po apelu wieczorem spotykała się pomiędzy blokami 27 i 28. Tam omawiali bieżące sprawy. Starali się trzymać razem i pomagać sobie w ciężkich chwilach, gdy niejeden był już o krok od śmierci. Niektórych zatrudniano jako pielęgniarzy w izbie chorych. Pierwszą pracą Stanisława Ryniaka nr 31 było ogrodzenie budynków od nr 1 do 3. Nosił materiał na budowę kuchni, która była pomiędzy tymi blokami pomagał przy jej budowie. Całymi dniami bez względu na pogodę woził ziemię taczkami na odległość 300 m, biegnąc pod groźbą uderzeń przez kapo. Za brak nadzoru przy pracy więźniów, z których dwóch uciekło otrzymał karę 10 nocy stania w bunkrze bloku nr 11 i 10 niedzieli pracy w karnej kompanii. Inny więzień z Jarosławia Jan Teichman został przydzielony w obozie do obsługi stajni i koni. Został przyłapany za kradzież cukru, którym dokarmiano konie za co otrzymał karę słupka. Roman Trojanowski nr 44 w obozie wyburzał domy mieszkalne i inne zabudowania. Była to najcięższa praca, jaką wykonywał podczas pobytu w obozie. Pochodem katorżników nazywano ich powroty z pracy. Jako jeden z pierwszych zmarł Adam Becker nr 45, nad którym znęcał się jeden z najgorszych bandytów kapo Leo Wietschorek. Edward Ferenc nr 281 przebywał w kompanii karnej wychowawczej, której zadaniem było wykańczanie więźniów. Wiesław Kielar nr 290 wskutek uciążliwych ćwiczeń sportowych bardzo osłabł i nie nadążał za innymi Kapo Leo ćwiczył z Kielarem dodatkowo. Kiedy padł z wycieńczenia, kapo zaciągnął go do studni oblewając wodą, po czym ćwiczenia odbywały się od początku ze zdwojoną energią, wlewając wodę w usta, na koniec wsadzał w usta drąg, przekręcając go w różne strony. Spośród aresztowanych więźniów pierwszego transportu przeżyło 12, w Jarosławiu pozostało 6.
Jarosławskie Stowarzyszenie „Ocalić Przeszłość dla Przyszłości”