W ostatnią sobotę krótko północy ukraiński autokar przebił barierkę i wypadł z autostrady nieopodal MOP Kaszyce. Pojazd stoczył się z nasypu i wpadł do rowu. Pięć osób zginęło. 42 zostało rannych. Dziesięć z nich jest w stanie ciężkim.
Autokarem, który jechał w kierunku przejścia granicznego z Ukrainą podróżowało 57 osób, w tym dwóch kierowców. Na miejscu pracowało 30 zastępów straży pożarnej – blisko 100 strażaków, 19 zespołów ratowników medycznych i policjanci. Zadysponowano także dwa śmigłowce; jeden z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, a drugi z wojska. Transportowano nimi ciężej poszkodowanych.
Ranni zostali przewiezieni do Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu, szpitala wojewódzkiego w Przemyślu, szpitala wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, szpitala w Rudnej Małej oraz szpitali powiatowych w Przeworsku i Lubaczowie. Jak przekazał wiceminister zdrowia Waldemar Kraska ponad 10 osób jest w stanie ciężkim. – Są to urazy głowy, kręgosłupa, jamy brzusznej i kończyn – informują lekarze. Pięć osób nie żyje. Na miejscu wypadku udało się ustalić personalia trzech spośród nich. Miały bowiem przy sobie dokumenty. To jedna kobieta i dwóch mężczyzn. Tożsamość dwóch pozostałych ofiar będzie ustalana. Wiadomo jedynie, że były to kobiety.
Pozostałych uczestników wypadku przewieziono między innymi do jarosławskiej bursy. – To było straszne, ludzie krzyczeli, wszędzie było pełno krwi. Ci którzy mogli, próbowali pomagać, ale autobus leżał w taki sposób, że było to niemożliwe – mówi Aleksander, jeden z pasażerów, który spędził noc w Jarosławiu. W konsekwencji wypadku zablokowany był ruch na autostradzie A4, a Policja kierowała pojazdy na objazd na Węźle Jarosław Wschód. Obaj kierowcy byli trzeźwi. Pobrano od nich także krew m.in. na obecność narkotyków i innych środków odurzających. Wstępne testy nie wykazały ich obecności.
Kierującemu 48-letniemu Volodymyrowi K. grozi do ośmiu lat więzienia. Usłyszał zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym Prokurator wyjawiła, że dotychczasowe ustalenia pozwoliły przyjąć, że najbardziej prawdopodobną wersją jest to, że kierowca zamierzał dokonać skrętu w prawo, na MOP. Tymczasem, jak wynika z zabezpieczonego do śledztwa tachografu, na chwilę przed wypadkiem autokar jechał z prędkością 96-97 km na godzinę, ale tuż przed wypadkiem, przed ostatnie cztery sekundy prędkość pojazdu spadała z 95 do 45 km na godz.
Red., fot. KP PSP Przeworsk, WSPR Przemyśl