Świąteczny armagedon

Do Bożego Narodzenia pozostało kilkanaście dni. Jednak w wielu domach finałowe odliczanie rozpoczęło się już dawno. Nie sposób przecież nie myśleć o świętach, skoro już końcem sierpnia dało się zauważyć w sklepach pierwsze bożonarodzeniowe ozdoby. Do dziś zdążyły trzy razy spowszednieć. Po drodze na chwilę nieco znikając nam z oczu, przez chwilowe zamknięcie tychże przybytków. U znajomych w mediach społecznościowych od końca listopada pojawiają się zdjęcia pięknie ubranych choinek, co dodatkowo wzmaga ciśnienie, że musimy się pospieszyć, bo „inni już mają”.

 

O czym więc mowa? O świątecznych przygotowaniach i całej strategii z nimi związanej. O natrętnej myśli, która u niektórych pojawia się z tyłu głowy gdzieś w okolicach października, czasem nieco wcześniej, a czasem później. Jedni ją ignorują. Inni, wprost przeciwnie. Szykują się jak na wojnę. Wyposażają się w środki czystości, przygotowują plany sprzątania każdego pomieszczenia. Za punkt honoru stawiają sobie dotarcie do każdego zakamarka i odkurzenie każdego bibelotu. Wszystko po to, by w nowy rok wejść w uporządkowanym otoczeniu, z lżejszą głową, a i przy wigilijnej kolacji cieszyć się tym, co udało się zrobić i że wszyscy są zadowoleni. Tylko czy na pewno?

Choć na szczęście nieco się już od tego odchodzi, w wielu domach do dziś pokutuje przeświadczenie o tym, że to pani domu musi zająć się wszystkim. Od porządków, na przygotowaniu potraw, prezentów i dekoracji, kończąc. Reszta rodziny czasem łaskawie „pomaga”. Swoją drogą, jakże niewdzięczne jest to wbrew pozorom słowo. Samo w sobie ma przecież wydźwięk pozytywny. Ale jeśli mieszkamy wszyscy w jednym domu, podobnie korzystamy ze wszystkich sprzętów i pomieszczeń, to komu pomagamy? Nie „pomagajmy”, po prostu zauważmy, bez przypominania, co jest do zrobienia wokół nas i po prostu to zróbmy. Poprawi to nie tylko estetykę i funkcjonalność, ale i relacje między nami, a to chyba zwłaszcza przed świętami, najważniejsze. Mniej obciążony pojedynczy członek rodziny nie „fuczy” i nie wyładowuje swojej frustracji na reszcie. Zróbmy więc to także dla siebie.

Z dobrymi uczynkami jest tak, że otrzymane, są przekazywane dalej. Podobnie, niestety, działają wyrządzane innym przykrości i złośliwości. Posprzątajmy więc nie tylko w swoich domach, ale i głowach. By wszystkim żyło się łatwiej.

 

Dominika Prokuska