Ulica Sandomierska w Jarosławiu, to dość, krótka i wąska droga, łącząca się z ulicą Pełkińską. Remont tej drugiej sprawił, że ruch tam zrobił się zdecydowanie większy. – Kierowcy szukają alternatywy jak ominąć „wahadła”. Mało kto zwraca uwagę na ograniczenie prędkości, a zdarzają się i tacy co jadą pod prąd – mówi jeden z mieszkańców Sandomierskiej.
Przebudowa ulicy Pełkińskiej, która prowadzi do obwodnicy miasta, to od dawna wyczekiwana przez mieszkańców inwestycja. Jednymi z jej elementów są między innymi modernizacja sieci wodociągowej w istniejącym chodniku, a także wymiana nawierzchni jezdni wraz z podbudową. Powoduje to utrudnienia zarówno dla pieszych jak i kierowców. Począwszy od ulicy Sandomierskiej, poszczególne odcinki chodnika są w miarę postępu robót, wyłączane z użytkowania. Podobnie jest też z jezdnią. Kierowcy musza się wiec uzbroić w cierpliwość, stojąc na tzw. wahadłach. Wielu z nich szuka alternatywnych dróg, które pozwalają ominąć „światła”. Taką alternatywą stała się właśnie ulica Sandomierska. – Nie mamy pretensji o to, że więcej aut teraz nią jedzie. Rozumiemy sytuację, ale zwracamy uwagę, że zaczyna się tu robić niebezpiecznie. Kierowcy nie przestrzegają przepisów. Na ulicy, gdzie jest ograniczenie do 30 km, samochody jadą znacznie szybciej. Jest tu wąsko, droga jest kręta, czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś na to zareagował? – pytają mieszkańcy. – Zdarza się nawet, że kierowcy zapędzą się pod prąd, bo tak im się spieszy i nie chcą stać na światłach – dodają. Tymczasem Policja informuje, że nie otrzymała żadnych zgłoszeń w tej sprawie, ale będzie baczniej przyglądać się temu co dzieje się w tej okolicy. – Zwiększymy patrole na tej ulicy. Przypominamy, że uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani stosować się do poleceń i sygnałów dawanych przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, sygnałów świetlnych oraz znaków drogowych – mówią Policjanci. Prace na ulicy Pełkińskiej potrwają do czerwca 2025 roku.
TS