Skończyło się

Wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Nic nie trwa przecież wiecznie. Wakacje ledwie co się zaczęły, a już zmierzają ku końcowi. Czas wracać do szkół. Zdobywać wiedzę stacjonarnie, nim zmienią się „reguły gry”. Straszenie szkołą trwa już od jakiegoś czasu. Media prześcigają się w pomysłach. Niektóre nagłówki tworzone są tylko po to, by wywoływać panikę. Niewielu bierze jednak pod uwagę, że to tak naprawdę dopiero pandemia uzmysłowiła nam wszystkim, jak wielką wartością jest szkoła.

 

Jarmark, który trwał, przypomniał lata świetności. Na rynku znów zapanowała radość, zabawa i śpiew. Serce miasta tętniło życiem. Nie przeszkadzał nawet deszcz. Nikt nie doszukiwał się krzywo położonej kostki czy braku roślinności. Kolorowe stragany uginały się od różnorodnych produktów. Ręcznie robione arcydzieła zachwycały kupujących. Wielu doceniło trud wykonania, precyzję i włożoną pracę. Dzieci spostrzegły, że średniowieczne zabawy były równie atrakcyjne.

Ostatnie dożynki dobiegły końca. Rolnicy dziękowali za plony, pomimo że pogoda do zabawy nie zachęcała. Z boku czaiły się mobilne punkty szczepień. Czyhały na imprezowiczów. Kto alkoholu nie spożywał, mógł się zaszczepić. Okazje kuszą. Nagrody są coraz okazalsze. Mimo to zainteresowanie jest coraz mniejsze. Społeczeństwo jest leniwe. Jeśli nie widzi w czymś interesu, nie zrobi nic. Zdrowie nie dla wszystkich jest wystarczającą zachętą. Pisząc te słowa przypomniał mi się skecz pewnego znanego i lubianego kabaretu dotyczący szczepień. Padły w nim pytania, jak w dawnych czasach radzono sobie z pandemią? Jak zachęcano niezdecydowanych? Odpowiedź była prosta: dla przykładu kilku wieszano, na innych czekała gilotyna. Reszty przekonywać nie trzeba było. Obecnie jest na szczęście trochę inaczej. Rządzący dwoją się i troją, by nakłonić jak najwięcej osób. Wielu ciągle się boi. Udziału w eksperymencie brać nie chce.

Jesień zapowiada się gorąca. Powrócą seriale. Kobiety będą zajęte śledzeniem perypetii swoich ulubionych bohaterów. Muszą przecież wiedzieć kto z kim, jak i dlaczego. Dzięki temu mężczyźni będą mieli trochę spokoju. Nie będą musieli wysłuchiwać wiecznego narzekania oraz napominania. Być może dzięki temu nie dowiedzą się, co mieli do zrobienia, a czego nie zrobili. Jeśli nawet zrobili, to coś na pewno poszło nie tak. Kobiety już takie są. Pomarudzić sobie muszą. Bo jak to wyjaśniał Pietrek w serialu „Ranczo” – „żony zrozumieć się nie da. Żona to do kochania je, a nie do rozumienia”.

Ewelina Kłak