Sebastian niestety nie dojechał

19-letni Sebastian Wojdyła wybrał się rowerem bez snu nad Bałtyk. To był charytatywny wyjazd. – W ten sposób chcę pomóc w zbiórce pieniędzy na leczenie czteroletniego Fabiana, który cierpi na encefalopatię mózgu i padaczkę – mówił młody kolarz. Niestety podróż Sebastiana przerwała kontuzja.

 

W 35 godzin, jadąc bez snu zamierzał pokonać ponad 650-kilometrowy dystans. Wystartował 31 sierpnia, o godz. 5 rano z jarosławskiego rynku. Na sopockim molo planował wjechać 1 września o godz. 16, ale nie dojechał do celu.Przepraszam, że nie dotarłem do Sopotu rowerem. Niestety, doznałem kontuzji kolana i musiałem przerwać podróż w Warszawie. Byłem bardzo podekscytowany wyjazdem i szkoda, że nie mogłem dojechać do celu. Mam nadzieję, że uda mi się dojechać do Sopotu innym razem – pisze na swoim profilu facebookowym Sebastian, który przed wyjazdem spotkał się między innymi ze starostą jarosławskim Kamilem Dziukiewiczem. – Gościłem u siebie pewnego młodego człowieka o wielkim sercu i jeszcze większym harcie ducha. Sebastian Wojdyła wyprawę do Sopotu musiał zakończyć w Warszawie. Nie zmienia to faktu, iż jego wyczyn zasługuje na najwyższe wyrazy uznania i szacunku. Fabiankowi, któremu Sebastian dedykował swój wyjazd, wciąż możemy pomóc. Zachęcam do kliknięcia linku do zbiórki na rzecz chłopca: https://www.siepomaga.pl/fabian-grzadziel oraz do trzymania mocno kciuków za jego powrót do zdrowia. Także za to, by takich osób jak Sebastian Wojdyła nigdy nie brakowało w życiu ani tego dzielnego malucha, ani jego bliskich – mówi starosta K. Dziukiewicz.

 

Red.