Robią świece okopowe dla żołnierzy. Potrzebne są puszki, parafina i tektura

Po mleku dla niemowląt, karmie dla zwierząt oraz żywności tj. groszek czy fasola –wszelkiego rodzaju aluminiowe puszki zbiera pani Anita Tworek z Jarosławia, a następnie wytwarza z nich tzw. świece okopowe. Te trafiają do ogarniętej wojną Ukrainy i służą żołnierzom walczącym na froncie do ogrzania się bądź podgrzania sobie jedzenia.

 

– Świece okopowe to właśnie te puszki, wypełnione zwiniętą w rulon falistą tekturą i zalane warstwą stearyny, parafiny, bądź wosku – wyjaśnia Anita Tworek, inicjatorka akcji.

Jarosławianka produkcją takich świec zajmuje się już od jesieni. – Robi się je bardzo prosto, a efekt zdumiewa. Te świece ratują ludzkie życie. Można nimi podgrzać posiłek, można też się ogrzać. Doskonale sprawdzają się w miejscach, gdzie nie ma prądu i nie można rozpalić ogniska. Jednym słowem nadają się właśnie do miejsc takich jak front – zachwala pani Anita.

Świeca okopowa pali się około 5 godzin. Wiele kartonów wypełnionych po brzegi takimi właśnie świecami, zostało dostarczonych już na Ukrainę, ale potrzeby ciągle są ogromne. Pani Anita chciałaby dalej pomagać, ale kończą się jej już zapasy potrzebnych do produkcji świec materiałów, dlatego apeluje do ludzi dobrej woli o pomoc.

– Chciałabym prosić każdego, kto posiada jakieś resztki świeczek lub zniczy (niedopałki), tekturę (może być taka w rulonie, jaką kupuje się w marketach budowlanych) oraz aluminiowe puszki, aby dostarczył je do Jarosławskiego Opactwa. Rzeczy można zostawić w recepcji – mówi pani Anita. – Dobrze by jednak było, aby dostarczone puszki np. po żywności były już umyte. Zaoszczędzi nam to naprawdę sporo czasu – dodaje inicjatorka akcji.

Świece okopowe pani Anicie pomaga przygotować zaprzyjaźniona rodzina z Ukrainy, którą gości u siebie w domu oraz dwóch nastoletnich chłopców zza wschodniej granicy, dla których jest opiekunem prawnym. Do tej pory pani Anita sama organizowała potrzebne do produkcji świec materiały, prosząc o nie np. swoich znajomych, ale zapotrzebowanie jest na tyle duże, że dobrze by było, aby w tę pomoc zaangażowali się również inni.

 

Nie tylko świece

Oprócz materiałów służących do produkcji świec okopowych zbierana jest także żywność, środki czystości, odzież (może być używana) i bielizna męska oraz wszelkie ilości folii termicznych.

Zebrane rzeczy wysyłane są transportem na Ukrainę. – Ostatni transport wyjechał 1,5 tygodnia temu. Czekamy z niecierpliwością na jakieś wieści, czy dotarł już bezpiecznie do celu – mówi A. Tworek.

A skąd wiadomo co potrzeba żołnierzom? – Jesteśmy w stałym kontakcie z zaprzyjaźnionym księdzem, który z kolei pozostaje w łączności z mężczyznami walczącymi na froncie z jego wioski. Na bieżąco przekazuje nam te informacje i prosi o pomoc, np. ostatnio dzwonił, że skończyła im się parafina – mówi pani Anita.

Pani Anita jest przekonana, że trzeba pomagać, do czego bardzo gorąco zachęca innych.

– Jeżeli wiele ludzi zjednoczy się i dołoży coś od siebie, to można uzbierać wiele rzeczy ratujących życie i zdrowie żołnierzy – mówi A. Tworek.

 

EK