Psy zaatakowały sarnę na oczach dzieci

Cztery minuty wystarczyły, by dwa puszczone samopas psy rozszarpały młodego kozła. Wszystko działo się na oczach dzieci. Problem wałęsających się po ulicach psów powraca jak bumerang. Jest znacznie większy, niż mogłoby się wydawać.

 

Było po godzinie 11. kiedy panią Bernadetę i jej męża zaniepokoiło zachowanie swoich psów, które trzymali w kojcu.

– Mąż wyszedł na zewnątrz, by zobaczyć, co się dzieje. Okazało się, że dwa obce nam psy wtargnęły na naszą posesję. Goniły sarnę, którą zapędziły w kozi róg. Zaczęły nią szarpać. Jeden chwycił za jedną nogę, drugi za drugą. Zaczęły nią szarpać – mówi pani Bernadeta, próbując pokrótce opisać drastyczne sceny, których wraz z rodziną była świadkiem. – Najgorsze jest to, że wszystko działo się na oczach dzieci – mówi.

Mąż pani Bernadety pogonił szarpiące zwierzyną psy. Pomimo że zareagował natychmiast, na ratunek dla młodej sarenki było już za późno. Powiadomiona o zdarzeniu straż miejska wezwała weterynarza. Ten niestety jedynie co mógł zrobić, by ulżyć cierpieniu młodej sarenki, to zwierzę uśpić.

 

Emocje wzięły górę

Drastyczne sceny, których świadkiem była rodzina państwa Florków, spowodowały, że mąż pani Bernadety zamieścił w mediach społecznościowych emocjonujący wpis, skierowany do właścicieli psów z rejonu ul. Misztale, Dojazdowej, Społecznej, Wodnej, Sąsiedzkiej, Starosanowej, Łąkowej, Dolnoleżajskiej, Brodowicze oraz Stawki, w którym apeluje o należyte pilnowanie posiadanych zwierząt.

– To kogoś z was są te dwa psy. Jeden jest mały, czarny, drugi większy, brązowo-czarny. Jeżeli ktoś się zdecydował na psa, niech bierze za niego pełną odpowiedzialność, a nie puszcza je luzem. Co by było, gdyby te psy dopadły dziecko? – zastanawia się pan Maciej.

Do informacji zamieszczona była fotografia z posesji uwidaczniająca ślady krwi na śniegu oraz film z kamery monitoringu, na którym w oddali widać biegnące zwierzęta. Właściciel posesji posiada też zdjęcia poranionego przez psy zwierzęcia. Tych jednak postanowił nie publikować.

Całe zdarzenie trwało cztery minuty – tak wynika z zapisów kamery monitoringu. – Co mogłoby stać się z dzieckiem w tym czasie? Ludzie miejcie trochę oleju w głowie! – pisze właściciel posesji.

 

Nieustalona tożsamość

Pogonione przez właściciela posesji psy uciekły. Nie wiadomo skąd przybyły i do kogo należą. Mieszkańcy ul. Misztale, którzy byli świadkami tego zdarzenia, przypuszczają, że nie są one bezpańskie, ponieważ jeden z nich miał na szyi niebieską obrożę. Nie mówiąc już o tym, że psy te widywane były tutaj już wcześniej. Mieszkańcy mają nadzieję, że w najbliższym czasie sprawa się wyjaśni i właściciel psów zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Akcja ma duże szanse powodzenia, ponieważ w poszukiwania włączyli się internauci.

 

Czworonogi w sieci

Media społecznościowe systematycznie zalewane są zdjęciami niedopilnowanych zwierząt, które niejednokrotnie błąkają się po ulicach miast i wsi. Czasami problem jest wyolbrzymiony, bo do sieci trafia zdjęcie czworonoga, który nieznacznie oddalił się od swojego podwórka. Niemniej jednak jest to metoda bardzo skuteczna, dzięki której wielu właścicieli szczęśliwie odnalazło zagubione przez siebie zwierzęta. Faktem jest, że nasi Czytelnicy bardzo często zwracają uwagę na biegające samopas psy, które atakują pieszych i rowerzystów, nie mówiąc już o wracających ze szkoły dzieciach, czy o osobach, które prowadzą swoje pupile na smyczy. Właściciele takich zwierząt tłumaczą z reguły, że to „łagodny piesek, nikomu krzywdy nie zrobi”. A co gdyby zrobił? Co by wtedy powiedzieli?

Przykładem ostatnich dni dotyczącym wałęsających się psów jest choćby sygnał mieszkanki Łopuszki Wielkiej.

– Dzisiaj na naszym podwórku mojego syna przywitał owczarek niemiecki i labrador. Psy wybiegły zza auta. Czy wy ludzie jesteście normalni? Chcecie tragedii?! – pyta wzburzona kobieta.

Osobom, które przyzwalają swoim pupilom na samotne wędrówki, przypominamy, że za niezachowanie należytej ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, które swoim zachowaniem stwarza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka grożą surowe kary: ograniczenie wolności, kara grzywny do 1000 złotych albo nagana (art. 77 Kodeksu Wykroczeń). W imieniu naszych Czytelników zwracamy się z prośbą do wszystkich właścicieli psów o trzymanie ich w obrębie swoich posesji.

 

EK, fot. Czytelnik