Przykład idzie z góry

Jak bardzo trzeba nie lubić innych, mieć kompleksy, lub jedno i drugie jednocześnie, żeby publicznie wygłaszać opinie obraźliwe i zwyczajnie krzywdzące drugiego człowieka. Mimo coraz większej świadomości, że każdy z nas ma swoje umiejętności i na świecie działa to tak, że ludzie się uzupełniają i potrzebują wzajemnie, ciągle jeszcze możemy spotkać przedstawicieli tzw. „tradycyjnego” modelu rodziny, w którym tradycji nie ma za grosz – za to poniżanie i przemoc, a i owszem. Tacy mężczyźni (bo w tę stronę to częściej idzie) z pogardą wypowiadają się o kobietach (nawet swoich), uważając o zgrozo często nawet publicznie, że „baby” to tylko do garów, na niczym się nie znają, nie warto ich pytać o zdanie, ewentualnie mogą się wypowiedzieć o tym, jak zamiatać podłogę. To przecież oni stworzeni są do wyższych celów, oni mogą dyskutować, zdobywać świat, robić kariery. Nie zawsze jednak pamiętają o tym, że za ich sukcesem często stoi kobieta. Matka, żona, siostra, córka… To one pamiętają o opłaceniu rachunków, wizytach u lekarza, biorą na siebie ciężar wychowania dzieci, starają się, by w domu mieli wszystko pod ręką. Słowem, są ich prywatnymi sekretarkami. To one wykonują te zwykłe, przyziemne prace, o których się nie wspomina będąc na szczycie. Niby nic, ale. To już nie te czasy, że samiec alfa przynosił do jaskini kawał zwierzyny i nic więcej go nie obchodziło, zbierał za to pełne podziwu spojrzenia swojej partnerki.

Nie ma jednak co się dziwić, że przeciętni Kowalscy nie doceniają wzajemnie swoich ról w społeczeństwie, skoro przykład płynie z góry. Chyba nie ma nikogo, kto nie słyszał już sławnego hasła o „dawaniu w szyję”. Wypowiedział je Jarosław Kaczyński, swoją drogą, osoba, która nie ma ani żony, ani dzieci, ale wie lepiej, jak wszyscy mamy żyć. Młode kobiety dają w szyję i dlatego nie mają dzieci, poza tym szybko się uzależniają. Panowie mogą pić bezkarnie kilkanaście lat, bo uzależniają się o wiele później. Wszystko jest więc w porządku, gdy codziennie po pracy „dają w szyję” na kanapie. Nie tyle same słowa prezesa PiSu są niewłaściwe – bardziej smutne i zastanawiające są aprobujące salwy śmiechu z sali i rechot samego autora przekonanego, że to co robi, jest słuszne. Żarty z gwałtu już przerabialiśmy w przestrzeni publicznej, teraz mamy niemal deja vu.

Warto jednak podkreślić, że młode kobiety nie mają dzieci z wielu powodów: nie mają pracy, wykształcenia, mieszkania, by zapewnić dziecku odpowiednie warunki. Wreszcie nie mają z kim mieć tego dziecka, bo w ich wieku chłopców jest wielu, ale mężczyzn już niekoniecznie. Nie sztuką jest, brzydko mówiąc, naprodukować dzieci i uczyć je, jak żyć z socjalu. Sztuką jest mieć ich nawet mniej, ale mieć dla nich czas, zapewnić im wykształcenie, rozwijanie zainteresowań, uwagę, opiekę lekarską. Jakość, nie ilość.

 

Dominika Prokuska