Przesilenie

Słońce szczególnie podczas zachodu wielkie jak koło od wozu. Im niżej, tym większe. Na szczęście nie zwiastuje to końca świata. Zbliża się przesilenie zimowe i położone nisko nad horyzontem Słońce oświetla nas poprzez większą warstwę atmosfery. Refrakcja daje złudzenie powiększenia.

 

Natura i nasze życie to ciąg złudzeń i przesileń. Często są one ważniejsze niż rzeczywistość. Czas przesilenia zimowego z najkrótszym dniem i letniego z najkrótszą nocą to okresy szczególnie obchodzone od tysięcy lat. Historia pokazuje, że każdy rozwój ciągnie za sobą upadek. Wychylone w jedną stronę wahadło ucieka w przeciwną. Pandemia też przejdzie swoje przesilenie, a może już przeszła i stanie się wspomnieniem.

Żyjemy w równowadze dynamicznej, czyli nigdy nie jest tak, jak być powinno. Jak wahadło. Raz po jednej. Raz po drugiej stronie. Nigdy w położeniu neutralnym. Statystycznie wychodzi, że w środku i to też jest złudne. Bo jeśli ktoś pół dnia się cieszy a przez resztę płacze, to z podliczeń wychodzi, że jest przeciętnie, a przecież tak nie jest.

W takim świecie nie można być miękiszonem. Tym bardziej że rzeczywistość jest coraz bardziej ułudna i wymyka się logice. Ogłaszają, chociażby że jeśli ilość zachorowań przekroczy 30 tysięcy dziennie, to zamkną wszystko. Liczba zbliża się, ale nie przekracza. Potem okazuje się, że 22 tysiące zakażonych gdzieś zaginęło. Premier zamknął stoki narciarskie. Wicepremier otwiera. Leczą osoczem ozdrowieńców, chociaż z badań naukowców wynika, że nic to nie daje. Zapowiadają, że zrobią testy wszystkim z Podkarpacia, a kilka dni później dowiadujemy się, że wojewoda wyznaczy grupkę osób i na tym skończą. Czesi ogłaszają radykalną obniżkę podatków, by pomóc w przetrwaniu kryzysu. My z tego samego powodu planujemy znaczną podwyżkę wszystkiego. O rozwoju pandemii mogą informować tylko z centralnego szczebla. Wcześniej mogli to robić z poziomu województwa. Teraz usta im zamknęli, bo liczby nie chcą się wpisywać w rządowe założenia. Służby powiatowe mają usta zamknięte od samego początku. Fryzjer może pracować. Kelner nie. Urzędnicy są na zdalnym, ale ich robota nie goni, a państwo płaci. Nie zgadzać się z tym nie można, co najwyżej leczyć. Wniosek jest jeden. Unikać zakażenia i korzystać z pomocy psychiatry.

Dzisiaj z leczeniem jest tak, że po ponad dwóch tysiącach lat wracamy do słów Chrystusa, który zapewniał, że wiara uzdrawia. Już niedługo będziemy wspominać Jego narodzenie. Kiedyś był to czas przygotowywania się do jednego z najważniejszych świąt nie tylko w chrześcijańskim kalendarzu. Dziś to okres wyprzedaży, w którym czarny piątek trwa tydzień rozciągnięty do miesiąca. Obiecują nam obniżki, licząc że nakupimy mnóstwo niepotrzebnych rzeczy za grosze. To też ułuda. Potwierdza ją podliczenie wyprzedażowych zysków.

Mimo wszystko warto patrzeć realnie. Nie znaczy to, że ominą nas przesilenia. Towarzyszą życiu, więc są tak długo, jak długo jesteśmy. Późna jesień kojarzy się ze smutkiem, ale za to wiosna niesie mnóstwo nadziei. Zwykła kolej rzeczy. Wahadło życia.

 

Roman Kijanka