Pracownicy mają dość

Złodziejstwo i wyzysk, tak w skrócie przedstawiają się zarzuty zarówno obecnych, ale i byłych pracowników zakładów produkujących meble pod znaną marką BRW. Jeden z takich zakładów mieści się w Przeworsku. Tu również pracownicy nie wykluczają strajku – chcą godnych wynagrodzeń i uczciwie naliczanych premii. Czy uda się dojść do porozumienia z zarządem firmy?

 

W Internecie od dłuższego czasu można znaleźć niepochlebne opinie odradzające nowym pracownikom podjęcie pracy w zakładach meblarskich. Skarżą się oni przede wszystkim na wykorzystywanie pracowników za marne wynagrodzenie.

W końcu może ktoś weźmie się za to złodziejstwo i wyzysk pracowników. Pracowałem tam 11 lat, to wiem jak to wyglądało. Żeby mieć 3.500 zł na umowie, to śmiech na sali. Za moich czasów był tam akord indywidualny i tak ustalali stawki za niektóre prace, że jak się robiło dany element, np. przez całe 8 godzin, to wychodziła dniówka np. 30 zł brutto lub 50 względnie 70 zł brutto. Owszem były stawki za daną robotę, gdzie się na dniówkę 8-godzinną wyciągało się 100 lub 120 zł brutto, ale to zależy, jaka się komu trafiła robota. Mieliśmy też tylko jedną wolną niedzielę raz na dwa miesiące – opowiada były pracownik.

Warto wspomnieć, że do połowy 2003 roku była to Przeworska Fabryka Krzeseł TRAX i tak do dziś jest przez wielu mieszkańców kojarzona. Wtedy jednak fabryka została kupiona przez fabrykę mebli Black Red White. Takich zakładów BRW ma w Polsce wiele. Najbliżej nas są filie firmy w Dachnowie w powiecie lubaczowskim, a także ta w Przeworsku. Tu i tu pracownicy alarmują o swojej trudnej sytuacji i nie wykluczają podjęcia radykalniejszych działań w postaci strajku, jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia z władzami firmy. Nie chcą wiele: przede wszystkim chodzi im o wynagrodzenia na poziomie minimalnej krajowej oraz uczciwie naliczane premie. Postulują też o zmiany zasad naliczania dodatku stażowego, który dziś, zwłaszcza dla pracujących wiele lat, jest śmiesznie niski.

 

Będzie porozumienie, czy strajk?

Strony podjęły już pierwsze rozmowy i próby mediacji. Pojawił się jednak problem z mediatorem – władze spółki nie zgodziły się na osobę zaproponowaną przez związkowców i zaproponowały swojego, któremu z kolei nie ufają ci drudzy. Kolejnymi krokami ma być zwrócenie się do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, by to ono wyznaczyło mediatora. Gdyby i to nie przyniosło rozwiązania, zakładowa „Solidarność” planuje przeprowadzić referendum strajkowe. Jeśli większość załogi będzie „za”, wtedy zostanie ogłoszony strajk, co patrząc na nastroje pracowników, jest bardzo prawdopodobne.

 

DP