Pożniwnie

Bociany szykują się do odlotu. Niedawno przyleciały i już się zbierają. Z ludźmi podobnie. Zabawią chwilkę i już ich nie ma. Bociany się nie spieszą. Jakby wiedziały, że nie ma to sensu. My gonimy na przepadło i nie potrafimy zauważyć, że dojrzałe sierpniowe lato jest cudne. Barwy ociepliły się. Natura uspokoiła. Przychodzi czas zbiorów.

 

Rolnicy nie powinni narzekać, bo pogoda tylko pomaga w żniwach, które zanim na dobre się zaczęły już się kończą. Parlamentarzyści razem z resztą władzy też ustalili, że będą więcej czerpać z dobrobytu, jaki nam zafundowali i dają sobie podwyżki. To światli ludzi są, więc podnoszą co najmniej o połowę i jeszcze argumentują, że za grosze nikt narodowi służył nie będzie. Pierwsza Dama też dostanie. Wcześniej dotrzymywała towarzystwa mężowi za free, a to przecież stres i obowiązek. Ciekawe jak taki poseł spojrzy w oczy swojemu wyborcy, któremu pensję obniżono, a nawet zwolniono z pracy. Służący narodowi i państwu powinni dostawać podwyżkę, gdy sytuacja gospodarcza kraju jest bardzo dobra, bo zależy ona od ich decyzji. Możliwe, że tak jest. Tylko dlaczego przed otwarciem sklepu z odzieżą używaną na przeciw dawnego kina Westerplatte w Jarosławiu zawsze kolejka. Chyba nie chodzi o utrzymanie się w zachodnich trendach mody, choćby nawet były używane.

Przypatrując się politykom można wysnuć różne wnioski. Przychodzi nawet skojarzenie, że wielu z nich na swoje zakompleksienie widzi lekarstwo tylko we władzy i pieniądzach. Ale gdy pan Paweł, burmistrz Gostynina napomina, że żadna maseczka ani mydło nie daje 100 procentowej gwarancji na ochronę przed koronawirusem, a różaniec, krzyżyk na szyi i niedzielna Eucharystia już tak, to zaczynam się zastanawiać czy ten pan zawarł pakt z Bogiem, czy z Szatanem.

Jesteśmy narodem wierzącym. Z tym nie można dyskutować. Wierzymy w obrzędy, a Pismo Święte zostawiamy na boku. Trudno się dziwić skoro hierarchowie kościoła tak prowadzą. Potrafią oni całkowicie zboczyć i jednocześnie dawać do zrozumienia, że to nierozgarnięty naród nie potrafi pojąć istoty rzeczy. Zdarza się więc, że co Bóg przed 20 laty złączył kapłan unieważnia, bo on wie lepiej.

Niestety wakacje się kończą i trzeba będzie iść do szkoły albo nie iść, ale kciuki od smartfonów i konsoli częściej odrywać. Dawniej w czasie kanikuły dzieci były wszędzie. Nie potrzebowały specjalistycznych placów zabaw i innych wymysłów. Wystarczyła im własna kreatywność. Radosne i chude cieszyły się młodością. Dziś są poważne i uzależnione. Rozwinięte społeczeństwo zniszczyło dzieciństwo. Jeśli dalej pójdzie tym torem, to może lepiej niech wyhamuje z rozwojem.

Mimo wszystko cieszmy się latem, a po nim jesienią. Nie po to jesteśmy tu przez chwilę, by sobie polityką lub innymi drobnostkami głowę zaprzątać. Nie gońmy za czymś co nieosiągalne, bo uporczywa pogoń za szczęściem może dopiero unieszczęśliwić. Nie dyskutujmy z Bogiem twierdząc przy okazji, że wszystko dzieje się z jego zamysłu. Bo jakiś cel miał w tym, że babę do chłopa ciągnie, ale czasem jest inaczej.

Na koniec melduję ministrowi Dworczykowi, że na strzelnicę Anna w podjarosławskich Maleniskach żadnych skarg nie było, czyli cytując ministra inwestycja okazała się nietrafiona.

Czytaj w papierowym wydaniu Gazety

 

Roman Kijanka