W miniony piątek Polacy tłumnie rzucili się do jednej z sieci dyskontów, która zaskoczyła niecodzienną promocją na piwo. Do kas przez cały dzień ustawiały się tłumy z wózkami wyładowanymi całymi kartonami objętych promocją piw. W jednej z kolejek wyróżniał się jeden z klientów, który nie miał nawet koszyka. Ograniczył się jedynie do jednej butelki, za to wysokoprocentowej. Stan pana wskazywał, że był już na innym poziomie konsumpcji, niż pozostali stojący w kolejce.
Z jednej strony może wydawać się smutne, że taka promocja cieszy się większą popularnością niż te na masło czy cukier, przy których wcześniej też dawało się zauważyć, jak wychodzą z nas pierwotne instynkty. Z drugiej strony to, że ludzie kupowali tyle piwa na raz nie znaczyło, że większość z nich przepije swoje promocyjnie upolowane zakupy w ciągu weekendu. Choć faktem jest, że jako społeczeństwo pijemy coraz więcej alkoholu. Rzecz w tym, by robić to z głową.
Okazało się, że styczniowa bestia ze wschodu była jedynie preludium przed tą, która nadeszła teraz. Lutową anonsowały nawet alerty RCB, które niektórzy szczęśliwcy otrzymali SMS-ami nawet w liczbie kilkunastu. Zawsze lepiej być ostrzeżonym o jeden raz więcej, niż mniej.
Długo oczekiwana piątkowa konferencja rządu przyniosła m.in. warunkowe otwarcie hoteli, kin i basenów. Restauracje i kluby fitness nadal mają pozostać zamknięte. Jeden z doradców premiera stwierdził nawet, że hantle nie są drogie. Można je przecież kupić i ćwiczyć samemu w domu, bez konieczności wizyty w siłowni.
Możliwość otwarcia kin tuż przed walentynkami niby powinna cieszyć, nikt z decydujących o luzowaniu obostrzeń nie przewidział jednak, że kina potrzebują więcej czasu na otwarcie – na rozmowy z dystrybutorami by zapewnić repertuar, czy promocję danych tytułów, która w normalnym czasie trwa przynajmniej kilka tygodni przed premierą. Jedna z ogólnopolskich sieci już zapowiedziała, że nie jest w stanie w ciągu tygodnia logistycznie przygotować się do otwarcia, tym bardziej bez gwarancji, że po dwóch tygodniach znów ich nie zamkną.
Jeśli więc będziemy chcieli obchodzić święto zakochanych, pozostaje wznieść się na wyżyny własnej kreatywności. Standardowy zestaw z kinem i kolacją w restauracji tym razem nie przejdzie.
Dominika Prokuska