Pani Bożena przeszła operację. Rodzina dziękuje za pomoc

Rodzina pani Bożeny bardzo dziękuje za każdą złotówkę i udostępnienie informacji o zbiórce. Dzięki pomocy ludzi dobrej woli, w tym również naszych Czytelników udało się w błyskawicznym tempie zebrać środki na operację dla 52-laltki.

 

– Lekarze są zadowoleni z przebiegu operacji, nasza mama dochodzi do siebie – poinformowała Jagoda Pszonak, córka pani Bożeny dzień po operacji, dziękując wszystkim za udzielone wsparcie.

52-letnia Bożena Pszonak z Jarosławia, mama pani Jagody zachorowała na guza mózgu IV stopnia złośliwości. W minionym tygodniu w Kluczborku przeszła operację ratującą życie. Niestety nie była ona refundowana, a jej koszt opiewał na ponad 100 tys. zł. Jej bliscy zorganizowali zbiórkę w internecie, którą wsparło prawie 1200 osób. Zbiórka do 15 lipca dostępna jest internecie pod linkiem https://www.siepomaga.pl/bozena-pszonak.

– Środki z nadwyżki zostaną przeznaczone na dalsze leczenie oraz rehabilitację mamy – mówi pani Jagoda.

 

Jak się zaczęło?

Choroba pani Bożeny ujawniła się w kwietniu 2020. Spokojne życie rodziny zmieniło się wówczas o sto osiemdziesiąt stopni.

– Pewnego dnia mama osunęła się na krześle. Od tygodni była bardziej osłabiona, mniej skoncentrowana, ale wydawało nam się, że to może przemęczenie. Potem jednak nastąpiła tragedia. Mama miała sparaliżowany kącik ust, straciła przytomność – byliśmy pewni, że to udar. Rodzice pojechali do szpitala. Była pandemia, co nie ułatwiało sprawy. Jednak już na SORZE okazało się, że to nie udar, tylko guz – opowiadają bliscy pani Bożeny.

Rozpoczęła się walka o życie. Tydzień później pani Bożena trafiła na stół operacyjny. – Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, z czym mamy do czynienia, lekarze nie byli optymistami. Na szczęście operacja się udała, a nam powiedziano, że wycięto wszystko, co lekarze byli w stanie wyciąć. Po dwóch dniach od operacji zrobił się krwiak. Mama ponownie trafiła na stół operacyjny, a my znowu umieraliśmy ze strachu – relacjonują córki pani Bożeny.

Na szczęście wszystko się udało. Pani Bożena, gdy tylko doszła do siebie, zadzwoniła do bliskich. W rodzinę wkroczyła nowa nadzieja, że wszystko będzie jeszcze dobrze. Niestety wynik histopatologiczny potwierdził, że guz w głowie pani Bożeny, to glejak wielopostaciowy IV stopnia.

 

Dalsze przeciwności

Następne tygodnie również nie były łatwe. Bani Bożena codziennie przez 6 tygodni musiała pokonywać 50 km drogi, udając się na radioterapię. Później była chemioterapia. Pani Bożenie wykonywano wiele badań kontrolnych, z których wynikało, że wszystko jest w porządku. Rodzinie coś nie dawało jednak spokoju. Postanowili skorzystać z dodatkowych konsultacji.

– W końcu udało nam się zrobić prywatnie rezonans. I wtedy przeżyliśmy szok – guz odrastał! Niestety, spotkaliśmy się z opieszałością lekarzy przyjmujących na NFZ. Usłyszeliśmy, że można operować, ale w sumie i tak guz odrośnie. Odebraliśmy to tak, jakby nasza mama była gorszą kategorią pacjenta, bo przecież nigdy na 100% nie wyzdrowieje. Czy to jednak oznacza, że nie powinniśmy walczyć o każdy kolejny miesiąc, kolejny rok?! – zastanawiają się bliscy.

Bliscy pani Bożeny nie poddali się. Zaczęli szukać dalszego ratunku. Efektem czego była właśnie nierefundowana operacja w Kluczborku. Teraz pani Bożena dochodzi do siebie. Miejmy nadzieję, że od tego czasu będzie już tylko lepiej.

Pani Bożenie życzymy dużo zdrowia, by jeszcze przez długie lata cieszyła obecnością swoich bliskich, którzy tak zaciekle walczą o jej życie.

 

EK, fot. arch pryw.