Ot, Polska!

Przepisy reguluja w naszym kraju wszystko. Bez nich policjant nie wiedziałby czy zrobilismy coś źle czy nie. Kierowca nie pomyślałby, że zapięcie pasów może mu uratować życie. Taksówkarz nie wiedziałby jak ma prowadzić samochód i swój interes, a kucharz… ani by nie ugotował, ani nie poczęstował, bo sanepid. Nauczyciel nie miałby pojęcia czego i jak uczyć, a rolnik nie wiedziałby czy jest rolnikiem czy przedsiębiorcą.

 

Całe szczęście, że mamy te wszystkie przepisy. Bez nich nie wiedzielibyśmy jak żyć.

 

Dzięki nim wiele ludzi ma pracę i wie jak ją wykonywać. No bo co by zrobił biedny kierownik albo naczelnik za biurkiem, gdyby nie one? Musiałby myśleć. A on ma wykonywać swoje obowiązki, a nie myśleć. Jeszcze chwila i zamiast ludzi będą nas obsługiwać komputery. Chociaż nie… ktoś przecież musi składać kwiaty pod pomnikami. Trzeba oczywiście oddać tu hołd tym osobom w urzędach, które naprawdę pomagają nam się odnaleźć w gmatwaninie rozporządzeń i pomagają „pokonać” bariery bzdurnych wymogów. Mamy i takich.

Sądy nie służą sprawiedliwości, ale przestrzeganiu prawa. Ludzie walczą na kruczki prawne, prawnicy zacierają ręce, a do przepisów potrzebne jest jeszcze zrozumienie definicji – co oznacza chodnik albo kierowca, w końcu różnie można to interpretować…

 

W Jarosławiu są miejsca gdzie brakuje koszy na śmieci. Ale, ale! Najpierw trzeba sporządzić prawną definicję słowa „brak”. No i przydałby się jeszcze przepis, który mówi, ile ma być tych pojemników. Ale nie ma, więc śmietników też nie ma… Absurd. Jeśli wyrzucę papierek na chodnik to grozi mi mandat w wysokości 500 złotych. Dali nakazy i zakazy, ale zapomnieli dodać przepisy, które nam pozwalają stosować się do tych wymogów. Mam chodzić z woreczkiem z psią kupą po ulicy i szukac kosza? A może zostawić to na chodniku? Strażnik miejski wypisze mi mandat i na nic dyskusja, że nie mam gdzie to wyrzucić. On ma przepisy, do których się stosuje. Nie ma w nich miejsca na zrozumienie.

 

Władzom już nie starcza wyobraźni na tworzenie nowych ustaw. Piszą więc nowe prawa objaśniające i upraszczające poprzednie prawa. I tak w kółko. A może wystarczyłoby zwyczajnie wykreślać to, co już w kodeksach jest?

 

Albo inaczej, ale ten krok jest chyba zbyt radykalny: może wystarczy włączyć zdrowy rozsądek? A jeśli to już niemożliwe, to wprowadźmy przepis, który wymaga od wszystkich polityków i urzędników kreatywności i inicjatywy w służbie społeczeństwu!

Sebastian Niemkiewicz