Olśniewające czasy

Najdłuższa kampania wyborcza zbliża się do finiszu, chyba że znowu coś stanie na drodze i zostanie przedłużona. W maju wstrzymał ją wirus. Wtedy w naszym regionie mieliśmy sporadyczne przypadki zakażeń. Dzisiaj COVID-19 znacznie bardziej dokucza mieszkańcom przeworszczyzny i ziemi jarosławskiej, ale jak słyszymy z wysoka koronawirus jest w odwrocie.

 

Kampania trwa w najlepsze. Już nie zastanawiają się, czy obietnice są realne tylko szukają kolejnych, by konkurenta przebić. Mało kto wierzy w obiecanki, a zwycięży ten na którego postawi większość. Ze wszystkich stron słychać zachęty, by na wybory iść. Trzeba, bo wtedy pokazujemy, że zależy nam na miejscu, w którym żyjemy. W zapewnienia kandydatów lepiej do końca nie wierzyć. Wtedy nie będzie rozczarowań. Tym bardziej, że obiecują, iż dadzą, a nie mówią skąd wezmą.

W tym roku dzień wolności podatkowej w Polsce był 10 czerwca. Od tego symbolicznego dnia roku obywatele przestają płacić państwu, a zaczynają zarabiać na siebie. Jeśli pojawi się ktoś, kto zapewni, że będzie mniej zabierał i doprowadzi do tego, że dzień wolności podatkowej w okolicach Wielkanocnych Świąt wypadnie może liczyć na wygraną. Tak podejrzewam. Bo rozdawać nieswoje każdy potrafi, a zarabiać na to musi cały naród. Bez względy na wynik wyborów prezydenckich nie spodziewajmy się cudów. Olśnień nie będzie, bo kryzys na horyzoncie. Chyba, że ktoś przypadkiem albo z rozmysłem trafi do Jarosławia, który doczekał się po ponad rocznych przygotowaniach graficznej wizualizacji swoich atutów. Jarosław stał się miastem olśnień, więc warto ich doznać w mieście o bogatej historii i przeciętnej współczesności. Z informacji o tworzeniu logo miasta wynika, że pracowały nad nim dwie osoby plus jedenaście i burmistrz. Podkreślono, że miasto potrafi niespodziewanie zaskoczyć. Trudno się z tym nie zgodzić.

Stabilizacja pogody pokazuje, że powodzie odpuszczą na jakiś czas. Do tej pory mieliśmy równikową aurę, czyli grzało ostro, a potem lało i od nowa. Teraz też grzeje, ale pada już rzadziej. Czas najwyższy, bo sezon wakacyjny trwa, a od zbóż zapach żniw się unosi. Tylko dwie sprawy kanikułę psują. Pierwsza to kampania, ale ona niedługo ucichnie. Druga to epidemia. Ta nie ma zamiaru odejść. Trochę za naszą sprawą, bo niby się obawiamy zakażenia, ale zdarza się, ze sami szukamy wirusa.

Ks. Benedykt Chmielowski, autor pierwszej polskiej encyklopedii wydanej w 1756 r. i napisanej mądrym dla memoriału, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki, a melancholikom dla rozrywki pisze, że – Złe są Rządy i złe drogi w Polszcze, złe i mosty. Złych ludzi jest bez liczby. Nie ma więc sensu narzekać na dzisiejsze czasy. Polacy jednak to lubią. Wspomniany ksiądz wyjaśnia dlaczego przyjęto nazwę Polacy, a nie chociażby Lechici, skoro Rosja od Rusa, a Czechy od Czecha. – gdy Polacy Wiarę Ś. przyjmowali i wielkiemi do Chrztu Ś. kupami przystępowali, tedy Kapłani z Czechów, kupy od kup nie odróżniając, pytali się: Czy jesteście polani? Co znaczy już ochrzczeni? Tedy ci co byli ochrzczeni, odpowiadali: Jesteśmy polani, Stąd Polani, czyli Poloni poszło Polakom in nomen gloriosum – czytamy w encyklopedii Nowe Ateny. Proste, logiczne i bez nadęcia.

Roman Kijanka