Pani Olga, mieszkanka jednego z bloków przy ul. Morawskiej nie mogła doprosić się odnowienia części elewacji bloku, w którym mieszka, więc pomalowała ją na swój koszt. Teraz chciałaby odzyskać część wydanych pieniędzy. Co na to spółdzielnia?
– Musiałam zrobić ten remont, bo wstydziłam się tego, jak mieszkam – mówi pani Olga, mieszkanka Jarosławia. Kobieta nadmienia, że o ten remont starała się już jakiś czas. –Mieszkam tu od 2005 r. Tyle lat płacę remontowe, a jak trzeba coś zrobić, to nigdy nie ma na nic pieniędzy. Zawsze coś stoi na przeszkodzie – skarży się Czytelniczka. – Wiele razy zwracałam się z prośbą o odmalowanie mojej części, ale przez długi czas nic nie zostało zrobione – mówi pani Olga, nadmieniając, że w sąsiednim bloku ściany zostały bardzo ładnie odnowione, a w tym, w którym ona mieszka już nie.
Pewnego razu pani Olga wzięła więc sprawy w swoje ręce i przeprowadziła remont na własny koszt. Jak opowiada, znalazła osobę, która wykonała jej te prace za niewielkie pieniądze. Niemniej jednak mieszkanka Jarosławia chciałaby odzyskać choć część poniesionych kosztów. Zwróciła się do władz spółdzielni o rekompensatę w kwocie 200 zł, w związku z przeprowadzonym remontem oraz o wykonanie obróbek z blachy, takich, jakie zostały zrobione innym mieszkańcom bloku. Spółdzielnia na to jednak nie przystała.
Urszula Ciurko, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Karpacz” wyjaśnia, że spółdzielnia odpowiada jedynie za części wspólne, lub też indywidualne, ale tylko wtedy, jeśli dotyczy to wszystkich mieszkańców. – My jako spółdzielnia nie pobieramy opłat za balkony, ale w zamian za to mieszkańcy muszą sami je sobie utrzymać – wyjaśnia U. Ciurko.
Ponadto prezes spółdzielni nadmienia, że pani Olga pomalowała ścianę na kolor, który uderza w estetykę budynku. – Wszystkie balony mają delikatne pastelowe barwy. Natomiast pani Olga wybrała kolor intensywny, choć powinna się była dostosować do wytycznych – mówi U. Ciurko.
Prezes odnosi się również do wykonania obróbek z blachy, o które dopomina się pani Olga. Zapewnia, że te zostaną zrobione, jeśli zainteresowana usunie płytki, które ma położone w tym miejscu. – Pani Korczewska była o tym informowana. Miała wyjaśnione, że blacharz, który przyjdzie założyć blachę, nie będzie skuwał jej płytek – tłumaczy U. Ciurko.
W rozmowie z panią Olgą dowiedzieliśmy się, że płytki już dawno zostały usunięte. Mieszkanka ul. Morawskiej czeka wiec na wyznaczenie terminu, w jakim wykonane zostaną prace. Nadmienia, że w jej opinii wiele rzeczy nie jest robione w terminie, jak chociażby wentylacja w łazience. – Jeśli ktoś bierze za to pieniądze, to powinien wywiązywać się ze swoich obowiązków – dodaje. Odnosząc się do wyboru koloru ścian, pani Olga, wyjaśnia, że wybrała farbę taką, jaka jej zdaniem była najładniejsza i na jaką było ją stać.
EK