Lepiej nie zastanawiać się, co będzie jutro, bo teraźniejszość coraz trudniej opanować. Przyszły czasy o jakich się nawet wytrawnym politykom nie śniło. Nowy rok już się starzeje. Nowy ład bieży. Czekamy na kolejną fale pandemii. Zapowiadają że ma być ostrzejsza. Strach myśleć o jutrze, ale warto zdjąć nogę z gazu, garnek z kuchenki i skręcić ogrzewanie. W przeciwnym wypadku przygrzeją nas rachunki i nie daj Boże mandaty.
Władza wie, kto nam takie świnie podkłada, ale nic nie może zrobić, bo Putin, unia i zachodni imperializm za wielkie są i rozpanoszone nad miarę. U nas żyłoby się dobrze, gdybyśmy sami na tym padole łez byli. Nikt by nam problemów nie stwarzał, kar nie nakładał i gazu nie dokręcał. Nie byłoby też z kim porównać i byłoby super. Każdy miałby swoją miskę i nie wrzeszczał, że gdzie indziej żyją lepiej. Niestety z prawie 8 miliardów zamieszkujących ziemię ludzi, Polaków jest około 40 milionów. Wypada, że co dwusetny mieszkaniec planety, to nasz. Wśród swoich mamy jednak sporą grupę źle myślących. Tych też trzeba odsunąć. Reszta mogłaby spokojnie żyć w kraju, gdzie biednym dopłacą, by z głodu nie pomarli. Bogatym pozwolą na pomnażanie majątku, a za wszystko płaci przeciętny, bo taka jego rola.
Z nowym rokiem życzyliśmy sobie i podejmowali postanowienia. Większość z nich się nie spełni. Choćby z tego powodu, że za rok byłby kłopot z wymyślaniem nowych. Szczęściem będzie, jeśli w kolejne święta będziemy w nie gorszej sytuacji niż teraz. Tego sobie życzmy. Nie liczmy na żadne tarcze. One są potrzebne, gdy jest atak, a przecież nic takiego nie ma miejsca. Wchodzi tylko nowy ład, jak już wejdzie każdy zyska. Na razie kluczy, więc nie wszyscy widzą, jakie dobra za nim idą. Tak mówią i nie ma powodu, by nie wierzyć. Wiele przemawia jednak za tym, by mimo wszystko nadziei z nim nie wiązać. Bo rzeczywistość za nic z naszymi politykami zgadzać się nie chce i swoim torem podąża.
Starsi pamiętają jak cieszyliśmy się z gazu łupkowego, który już prawie wypłynął. Niestety rozwiało go, tylko kupę forsy poszło. Wzięli się wtedy na sposób i obiecali, że skroplony z Ameryki przywiozą. W potężne zbiorniki zapakują, a potem zregazyfikują i do domów dostarczą. Upadło. Razem z ostatnimi akcjami wyborczymi przyszły odkrycia. Kramarzówka, Bystrowice, Mirocin oraz wiele niedoszacowanych wcześniej zasobów w złożach koło Jarosławia, Przeworska, Lubaczowa i Przemyśla. Miliardy kubików wystarczające na pokolenia. Ruscy zamknęli kurek i u nas klapa. Widocznie niebieskie paliwo z naszych pokładów zdążyło się ulotnić. Tylko władza nakazuje od smogu odchodzić i gazem ogrzewać. Widać ma rację, tym bardziej że rachunek za gazowe ciepełko może spowodować, że się gorąco zrobi w niejednym domu.
Podsumowując radzę unikać kolizji drogowych, bo mandat w nowej odsłonie wynosi tysiąc zł plus kara za wykroczenie, które stłuczkę spowodowało, a jeśli na dodatek samochód tarasuje drogę, to dopiszą 150 zł. Razem może być to suma znacznie przekraczająca uszkodzenia wozu. A z gazem ostrożnie, bo potrafi zaboleć w portfelu. Przy mandatach nie ma tarczy. A logika pokazuje, że ci, którzy nie dostaną żadnej tarczy muszą za to wszystko zapłacić, tylko rząd się sam wyżywi, jak mawiał Urban będąc rzecznikiem tego samowystarczalnego i niezależnego od obywateli organu.
Roman Kijanka