Niezapomniane tradycje: Kolędowanie w regionie przeworskim (2)

Chodzenie po służajsku to noworoczny zwyczaj kolędowania znany w Jaworniku Polskim, Manasterzu i Widaczowie. W kolejnej części cyklu opowiada o nim Katarzyna Ignas z przeworskiego muzeum.

 

Kolędników nazywano: służaje, smużaje, służbiarze, bowiem rekrutowali się ze służby, czyli sług i parobków zatrudnianych w wielkich gospodarstwach wiejskich. Okres od Szczepana do Trzech Króli to tradycyjny okres godzenia tj. umawiania się gospodarzy ze służbą, zawierania nowych „umów o pracę”. Na Nowy Rok przypadał dzień wolny dla służby, toteż od rana kolędowali po wsi. Ubrani w kożuchy baranie, odwrócone sierścią na wierzch, z garbem ze słomy na plecach, przepasani powrósłem, w maskach szczelnie zakrywających twarz. Na głowie – charakterystyczne czapki wykonane ze słomy żytniej, stożkowate, spiczaste, z przywiązanym wewnątrz dzwonkiem, zakończone trzema lub czterema pętlami, zdobione paskami kolorowej bibuły. W ręce – kije „lagi” oplecione słomą lub sznurem. Odwiedzali bogatsze domy wczesnym rankiem w Nowy Rok. Na wstępie śpiewali pod oknem kolędę „Pójdziemy bracia w drogę z wieczora”. Następnie składali życzenia, które przedłużały się, jeśli służaje nie dostawali daru. Oczekując na datek wypowiadali nowe rymowane zwrotki, aż do otrzymania kolędy-datku np. pieczonych pierogów szczodroków lub poczęstunku.

Opr. Katarzyna Ignas

 

„Służbiarz” z charakterystyczną plecioną czapką ze słomy w poszukiwaniu nowej służby z okazji Nowego Roku. Manasterz ok. 1945 r. / fot. Kolekcja Cyfrowa Instytutu Historii Miasta Kańczugi