Końcem października odbył się przed przemyskim sądem kolejny protest, w którym rodzice, najczęściej są to ojcowie, upominali się o swoje prawa w wychowywaniu dzieci po rozpadzie związku. Akcję zorganizowano także po to, by upamiętnić tragiczną śmierć Olka, jednego z ojców, który nie mogąc poradzić sobie z brakiem kontaktów z córką i widząc jaki wpływ na jego dziecko ma budowanie nienawiści wokół ojca dokonał samospalenia we własnym samochodzie pod budynkiem sądu.
Manifestujący zwracali uwagę na dramaty, jakie niesie wykluczenie ojca z życia dziecka. Mieli uwagi do pracy sądów i instytucji z nimi współdziałających. Chcieli spotkać się z Prezesem Sądu Rejonowego w Przemyślu. Protestowali przeciw nierównej walce o naturalne prawo dające każdemu z rodziców udział w wychowywaniu dzieci. Zwracali uwagę, że prawo dziecka do obojga rodziców nie jest respektowane, a na przeszkodzie stoi zwyczajowe przyznawanie większych praw matce, urzędnicze podejście i traktowanie bardzo ważnego problemu zdawkowo. Chcieli również dowiedzieć się, jakie są ustalenia związane ze śmiercią Olka, który był jednym z odrzuconych ojców i czy zostały podjęte jakieś działania mogące zapobiegać tak dramatycznych wydarzeniom. Protestującym nie udało spotkać się z przedstawicielem przemyskiego sądu. Zapowiadają, że będą nadal upominać się o swoje prawo, bo chodzi im o dobro ich dzieci, które nawet o tym nie wiedząc wyrastają w złej, niosącej negatywne emocje atmosferze. W manifestacji uczestniczyli walczący o swoje prawa rodzice i ich rodziny. Przybyły też osoby z innych części kraju, które znalazły się w podobnej sytuacji oraz prezes Stowarzyszenia z Podniesioną Głową.
– Doprowadzono do całkowitego zerwania więzi łączącej mnie z córką. To naruszenie dóbr moich i dziecka – tak działania podległych sądowi kuratorów ocenia pan Mariusz, ojciec 12 letniej córki, z którą nie może się spotykać. – Nie będę siedział cicho, bo doszło do nieodwracalnych zmian w psychice mojego dziecka i już nigdy nie będę mógł odbudować z córką więzi, jakie kiedyś miałem – dodaje, zauważając że czekają go kolejne lata, w których pod przykrywką nadzoru i przy popełnianych przez matkę naruszeniach prawa będzie dorastać jego dziecko. – Przy milczącej akceptacji sądu niszczona jest więź rodzicielska. Nikt nie patrzy na dramaty, jakie musimy przezywać. Nie zwraca uwagi na pozbawienie sensu życia. Naszych przeżyć nie widać, więc można je bagatelizować – słyszymy od ojca kilkuletniego chłopca. Może on się spotykać z dzieckiem zgodnie z postanowieniem sądu, ale matka nastawia syna przeciwko ojcu.
Protestujący mieli dużo pytań skierowanych do instytucji zajmujących się problemami rodzinnymi. Przytaczali argumenty. Uważają, że oni i ich dzieci są ofiarami alienacji rodzicielskiej. To szerokie pojęcie, którego elementem jest znęcanie się emocjonalne i psychiczne nad dzieckiem oraz utrudnianie spotkań z rodzicem i nastawianie dziecka przeciw niemu.
– Dziecko jest przywiązane do matki i do ojca. Ale kiedy rodzina się rozpada staje przed wyzwaniem jak te relacje utrzymać. W wielu przypadkach się to udaje, ale w szczególnych okolicznościach staje się to niemożliwe. Tak dzieje się, gdy jedno z rodziców wywiera na dziecko presję i dąży do zerwania jego relacji z drugim – tłumaczą protestujący. – Od 7 lat matka naszej córki ciąga ją po psychologach, zamiast przywrócić zdrowe relacje z ojcem i pokazać jej, że ma oboje rodziców. Jest skupiona na zemście na byłym mężu, a to mocno uderza w dziecko – dodaje pan Mariusz.
Według manifestujących dopuszczenie do przejawów alienacji rodzicielskiej jest formą znęcania się psychicznego i emocjonalnego także nad dzieckiem. – Nie można twierdzić, że dziecko nie chce się widywać z rodzicem. Chce, lecz manipulowane przez drugiego rodzica, przedstawianie w złym świetle drugiej strony, wmawianie że ojciec go nie kocha, albo że mama będzie smutna, gdy pojedziesz do taty wywołuje u dziecka konflikt. Boi się sprzeciwić mamie i w ostateczności rezygnuje ze spotkań z ojcem. Taka sytuacja odbija się na psychice. Dziecko dorasta w nienormalnych warunkach, a to może pozostawić skutki na całe życie – tłumaczą protestujący..
O dzieciach, które po rozpadzie małżeństwa stały się narzędziem zemsty ze strony jednego z rodziców pisaliśmy w nr 21 Gazety Jarosławskiej z 2021 r. Odrzuceni rodzice, juz wtedy zwracali uwagę, że o tym problemie rzadko się mówi. Niestety dotyczy on sporej grupy dzieci, którym świat się zawalił i dorastają w rzeczywistości wykorzystującej uczucia miłości rodzicielskiej do niszczenia wszystkiego, co o wartości rodziny świadczy.
– Musimy radzić sobie z problemami. Jesteśmy w końcu dorośli, ale jak pogodzić się z traumą fundowaną naszym dzieciom? Z niszczeniem ich osobowości. Z wyrafinowaną przemocą psychiczną. Nie pogodzimy się z emocjonalnym rozszarpywaniem i druzgotaniem dziecięcego serca – podkreślają rodzice, którym druga strona zafundowała bezpardonowe niszczenie używając dziecka, jako narzędzia.
– Olek nie wytrzymał presji. My jeszcze jakoś sobie radzimy. Przed nami kolejne święta bez spotkań z synem, czy córką. Ktoś pozwala na wychowanie dziecka w chorej rzeczywistości. Pozwala na psychiczne niszczenie najmłodszych. My domagamy się odpowiedzialności, za akceptację rodzinnych dramatów – podsumowują alienowani rodzice.
erka