Nie szukaj, bo znajdziesz

W ubiegłym tygodniu media przekazały informację, że grupa młodzieży chcących popisać się przed rówieśnikami, weszła do opuszczonego i zamkniętego jakiś czas temu budynku szpitala. Duchów nie było, nic też się na nich nie zawaliło, znaleźli za to dość dla siebie nieoczekiwanie, ludzkie płody noszące ślady okaleczania. Sprawa z challenge’u zmieniła się w zgłoszenie na policję, która po przeszukaniu miejsca znalazła jeszcze więcej ludzkich organów i płodów. Rzecz działa się w Hiszpanii, ale i u nas mieliśmy przecież równie makabryczne odkrycia, jak choćby to sprzed 15 lat w Łodzi.

W pewnych kręgach od jakiegoś czasu popularność zdobywa aplikacja, która wyszukuje w okolicy miejsca „nacechowane” paranormalnie. Jej entuzjaści idą nawet dalej twierdząc, że myśląc o tym, co chcielibyśmy znaleźć, aplikacja jest nas w stanie do takiego właśnie miejsca doprowadzić. Możemy więc trafić na opuszczony dom, porzucony samochód, czy walizkę z tajemniczą zawartością. Czasem jednak lepiej czegoś nie znaleźć i o tym nie wiedzieć. Nie chodzi już nawet o naszą wyobraźnię, która po wycieczce w opuszczone miejsce, z tzw. „duszą”, może nam płatać figle i wywoływać bardziej lub mniej pożądane lęki. Przypadkiem można znaleźć się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. Najczęściej jednak na szczęście nie ma to aż takiego wpływu na nasze życie, by była konieczność diametralnie je zmieniać, ale nieco krwi przy okazji można sobie napsuć.

Lepiej żyje się bez obciążającej wiedzy, np. tej dotyczącej naszych bliskich, którą ktoś w ramach zaufania się z nami podzieli. Jemu będzie może lżej, a nam już niekoniecznie. Oferując pomoc lepiej więc dwa razy się zastanowić, czy na pewno będziemy w stanie to udźwignąć. Inna sprawa to szukanie zaczepek na ulicy, wsiadanie za kierownicę po spożyciu alkoholu, czy trucie się na własną odpowiedzialność substancjami szemranego pochodzenia. W takich przypadkach można powiedzieć, że kłopotów szuka się samemu.

Być może też lżej żyłoby się bez technologii, bez telefonów, bez miliona seriali w kolejce do obejrzenia. To nasz wybór, udogodnienie dla nas, ale i zniewolenie. Jak już to wszystko mamy, to szkoda nie korzystać. Tym bardziej, że inni też tak żyją i nie wypada zostać w tyle. Później tylko ma się wrażenie, że nasz mózg już więcej nie przyswoi, tyle w nim tej całej sieczki informacyjnej, mniej lub bardziej potrzebnej, która bombarduje nas z każdej strony, na nasze własne życzenie zresztą. Aż ciężko nie wypowiedzieć kultowych już słów: „kiedyś to były czasy” – a dziś tych czasów już nie ma. Tylko dlatego że mniej było na głowie, w międzyczasie pamięć o dawnych problemach się zatarła i pozostało tylko to, co miłe do wspominania.

Mamy tendencję do wyszukiwania sobie problemów oraz sprawiania ich osobom w naszym otoczeniu. A o ile byłoby łatwiej, gdyby tego nie robić. Idealnie byłoby wykonać tylko to co do ciebie należy, cieszyć się efektami i nie szukać. Nie szukać dziury w całym, źdźbła w oku bliźniego, zieleńszej trawy u sąsiada. Na dłuższy etap to przecież nie ma sensu, ale i tak będziemy tak robić dalej, bo taka nasza natura.

 

Dominika Prokuska