– Jak można tak opluć, znieważyć i pozbawić dobrego imienia kogoś, kto tyle dobrego zrobił dla ludzi zmagających się z dramatami. Z zamkniętymi między czterema ścianami problemami. Z rodzinnymi tragediami – mówi kobieta, która ponad pięć lat temu zgłosiła Renatę Jaremko do konkursu poświęconego wspieraniu ofiar przemocy, zorganizowanego przez Komendanta Głównego Policji i Niebieską Linię. – Dostaliśmy ogromną pomoc. Pomogła nam się pozbierać, a teraz tak ją oszkalowano i zostawiono samą – dodaje kolejna.
Po artykule, który ukazał się końcem stycznia w ogólnopolskiej gazecie i mówił o kolejnej aferze w Policji opisując jakoby wołający o pomstę do nieba przypadek z Przeworska, gdzie w 2017 r. nagrodę w konkursie „Policjant, który mi pomógł” otrzymała ówczesna dzielnicowa Renata Jaremko, odezwały się do Redakcji Gazety Jarosławskiej osoby zgłaszające policjantkę do konkursu. – Nie możemy patrzeć na to, jak ją oszkalowano – mówili wzburzeni.
Z publikacji wynikało, że R. Jaremko została nagrodzona nie wiadomo za co i nikt nie był w stanie określić, komu tak naprawdę pomogła.
Profesjonalizm i ludzkie podejście
Według regulaminu konkursu policjantów mogła zgłaszać osoba indywidualna, instytucja lub organizacja, a zgłoszenie powinno dotyczyć konkretnego funkcjonariusza, a nie jednostek Policji. Mogła to zrobić sama ofiara pisząc list do organizatorów. Istotą przedsięwzięcia jest również wyróżnienie tych funkcjonariuszy Policji, którzy charakteryzują się wyjątkowym profesjonalizmem, empatyczną postawą i umiejętnościami w obszarze indywidualnej pomocy osobom krzywdzonym, w tym dotkniętym przemocą w rodzinie. Obecność wśród laureatów ogólnopolskiego konkursu to wyróżnienie, wyjątkowy dowód uznania społeczności lokalnej dla profesjonalizmu i determinacji policjantów w działaniach podejmowanych na rzecz pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem lub poszkodowanym w wyniku nieszczęśliwych wypadków.
Gdzie są ci, którym pomogła?
W tekście atakującym R. Jaremko jest fragment anonimowego listu opisującego pomoc oraz stwierdzenie, że nikt nie może potwierdzić, kto go napisał, a zwracano się do Komendy Głównej Policji, Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie oraz Komendy Powiatowej Policji w Przeworsku. Jeśli autora namierzyć nie sposób, to można wysnuć różne wnioski, również ten, że cała sprawa jest mistyfikacją.
– Czy nie potrafią zrozumieć tego, że zmagający się z przemocą w rodzinie robią wszystko, by tego nie pokazać. Kieruje nimi wstyd. Strach. Czy nie mają pojęcia, że takie problemy raczej nie wychodzą na zewnątrz – mówi kobieta zgłaszająca R. Jaremko do konkursu. Takich zgłoszeń było więcej. Udało nam się skontaktować z kolejną osobą, która wysłała zgłoszenie. – Chodziło o problemy w rodzinie mieszkającej po sąsiedzku. Patologia, alkohol, dzieci bez opieki. Jednym słowem melina. Dzielnicowa poszła wszędzie. Szukała rozwiązań. Udało się. Wiem, że można na niej polegać – mówi mieszkanka Przeworska. – Uzależniona od alkoholu sąsiadka już tylko wegetowała. Pani Renacie udało się doprowadzić do tego, że została skierowana na leczenie i znaleźć dla niej miejsce w ośrodku – opowiada kolejna osoba, która doszła do wniosku, że dzielnicowa R. Jaremko zrobiła więcej niż wynikało z jej obowiązków służbowych. – Człowiek, który tyle pomagał zostaje skrzywdzony i zostaje sam. Czy to nie straszne? – słyszymy od kolejnej osoby pamiętającej R. Jaremko, jako dzielnicową w Przeworsku.
Pomówienia
Kurator sądowy, specjalistka w zakresie przeciwdziałania przemocy i superwizor współdziałająca z Niebieską Linią potwierdza, że zgłaszających R. Jaremko do konkursu było więcej i zna te osoby. Sama też wysłała zgłoszenie kierując się wykraczającym poza zakres obowiązków zaangażowaniem policjantki w rozwiązywanie problemów rodzinnych. – Smutne, że trzeba bronić dobrego imienia i zmagać się z bezpodstawnymi pomówieniami – uważa, dodając że dla niej już samo poszukiwanie osób doświadczonych przez przemoc w rodzinie do celów nie służącym pomocy, jest dla niej co najmniej niezrozumiałe. Pani kurator mówi o spotkaniach, jakie prowadziła R. Jaremko, o rożnych formach wspierania zagubionych w narastających problemach ludzi. Opisuje poszczególne przypadki dbając, by każdy pokazać z zachowaniem anonimowości. Mówi o brudnych i niedożywionych dzieciach, o lejącym się alkoholu i o tym, że udało się im pomóc. – Robisz coś dobrego i potem za to zostajesz opluta. Czy to nie jest chore – pyta pani kurator.
Co na to pani Renata?
Skontaktowaliśmy się podkom. Renatą Jaremko, dzisiaj naczelnikiem wydziału wspomagającego KPP w Przeworsku. Wychodząc z założenia, że wiele jej działań wybiegało poza zakres służby chcieliśmy porozmawiać nie z funkcjonariuszką, tylko z panią Renatą. Wyraziła zgodę, ale pod warunkiem, że dostanie pozwolenie od Komendanta Powiatowego Policji w Przeworsku. Wysłaliśmy więc prośbę o wyrażenie zgody na przeprowadzenie rozmowy – wywiadu z podkomisarz Renatą Jaremko, w kwestii ustosunkowania się do zarzutów skierowanych w jej osobę w materiale przygotowanym przez jedną z ogólnopolskich gazet. W odpowiedzi otrzymaliśmy stwierdzenie, że jednostka nie dysponuje materiałami pozwalającymi na zweryfikowanie okoliczności procedowania i zgłoszenia do konkursu policjantki. Nie są jej także znane zastosowane wówczas kryteria oceny. – Odnosząc się do kwestii kontaktów z mediami – wyjaśniam, że zgodnie z obowiązującymi regulacjami, osobą wyznaczoną do przekazywania informacji w imieniu naszej jednostki jest asp. sztab. Justyna Urban (Rzecznik Komendanta Powiatowego Policji w Przeworsku) – odpowiedziano, dodając że zgodnie z analizą prawną, kwestia ewentualnych roszczeń wobec autora artykułu pozostaje w gestii pani Renaty Jaremko. – Według naszej wiedzy, policjantka przygotowała stosowny wniosek o publikację sprostowania – zakończono odpowiedź. W KWP w Rzeszowie dowiedzieliśmy się, że jest to sprawa jednostki w Przeworsku.
Ostatecznie pani Renata nie odniosła się do pomówień.
Dane osób wypowiadających się pozostają do wiadomości Redakcji, ponieważ poruszaliśmy sprawy związane z problemami rodzinnymi, a wśród nich także dotyczące dzieci.
rk