Niemałego zamieszania narobiła dama w różowawym kubraczku, a dokładniej, jak się później okazało słomiana kukła, która płynęła rzeką San. Na pomoc nawet nie topiącej się, a jedynie płynącej z nurtem rzeki Marzannie ruszyły wszystkie służby ratunkowe.
Do nietypowego zdarzenia doszło w czwartek, 20 marca w okolicy mostu na Sanie. Służby ratunkowe wezwała zaniepokojona kobieta, która poinformowała, że w wodzie, po drugiej stronie rzeki znajduje się osoba ubrana w różową kurtkę. Ze zgłoszenia wynikało, że zaplątała się ona w rosnące przy brzegu zarośla.
Na miejsce niezwłocznie przybyli policjanci, ratownicy medyczni oraz strażacy z łodzią. – Na szczęście, szybko okazało się, że nie była to osoba w stanie zagrożenia życia, a jedynie tradycyjna Marzanna – informowała końcem ubiegłego tygodnia Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu.
Ratownicy biorący udział w akcji ratunkowej zastanawiali się, czy zima aby na pewno nie zostanie z nami na dłużej, skoro Marzanna została uratowana? Zgodnie z tradycją, by nastała wiosna Marzannę należało przecież uśmiercić.
Opr. EK, fot. WSPR