O epidemii pisać trzeba, bo wszyscy się nią zajmują. Epidemia, wybory i żarcie się od Warszawy do Pipidówki. Tym żyjemy. Normalnego szlag trafia, ale większość się podnieca. Eksperci wyliczyli, że w czasie pandemii spadła śmiertelność. Tygodniowo umierało w Polsce nawet 200 osób mniej. Jako jeden z powodów wskazali zmniejszenie ryzyka powikłań przy leczeniu. Wynika z tego, że jeśli chcemy żyć dłużej, to nie trzeba się lekarzom narzucać.
Dopadający nas wzrost zakażeń tłumaczony jest mądrze. Szkoda, że nierzeczywiście. Za to można już pohulać na weselach. W kościołach zapanowała pełna demokracja, czyli każdy proboszcz wprowadza swoje reguły. Trudno się dziwić. Bierze przykład z góry. A tam obostrzenia nie obowiązują. Jak więc zmusić przeciętnego Polaka do ich przestrzegania, skoro wprowadzający mają je w nosie. Koronawirus odbił się też pozytywnie. Grypa odpuściła, bo ludzie bardziej dbali o higienę. Szkoda, że teraz wracamy do normalności, a ta niekoniecznie idzie w parze z czystością. Ratunkiem jest przestrzeganie podstawowych zasad, mycie rąk i nie włażenie na siebie chyba że wynika to z wyższej konieczności.
Ruszyły matury. Z opóźnieniem, ale za to tematy pojawiały się z wyprzedzeniem, aż policję zawiadamiano. Do dziś zastanawiają się dlaczego kilka godzin przed egzaminem z polskiego w wyszukiwarkach królował wpis „elementy fantastyczne w weselu”. Na dodatek okazało się, że na maturze też to było.
Możliwe, że słynne także na poziomie ogólnym zaklinanie rzeczywistości zaczyna na nią wpływać. W ubiegłą środę jedna z jarosławskich restauracji zapraszała na zimny napój w ten upalny dzień, chociaż było chłodno i ponuro. I zrobiło się ciepło. Tylko później. Widocznie przewidzieli.
Jeden z bardziej znanych jarosławskich księży obchodził 40-letni jubileusz święceń. Funkcje z jakimi przyszło mu się zmagać, jego dokonania, realizowane i planowane zadania, łączenie pracy duszpasterskiej ze społeczną oraz duchowe podejście oparte na materialnych podstawach trudno opisać szczególnie komuś, kto z jego posługą spotyka się z doskoku. Będący bliżej wiedzą ile jest warta. Życzymy księdzu, by przez kolejna lata nadal podążał wybraną drogą i wspierał wiernych.
Czas sprzyja ślimakom i mszycom. Tych pierwszych jest już tyle, że zabierają się za metalowe ogrodzenia. Na mszyce najlepsze są biedronki, a tych na razie nie widać. Za to jesienią będą całe zgraje. Naszych, azjatyckich, chińskich, żółtych i czarnych. W przyrodzie tak się zdarza, że czasem jedno z drugim nie chce się zgrać. Wirus też miał odpuścić przed wyborami, a on zakaża.
Wszystko idzie normalnym torem. Jedni są zadowoleni. Inni wściekli. Jarosławianin narzeka, że z wymianą pieców urzędnicy wpuszczali go w komin. Starsza pani odwiedziła redakcję i wylewała łzy nad całą rzeszą urzędników, którzy pokazali, że jej prawa kończą się w momencie, gdy trzeba zmusić któregoś z nich do myślenia. O kulturalnym zachowaniu też powinna zapomnieć, bo przepisy nic o tym nie mówią. Za chwilę wybierzemy Prezydenta RP. Chętnych jest dosyć. Niby nie ma pewności kto będzie. Przebąkują jednak, że może być burzowo.
Roman Kijanka