Na warunki, w jakich żyje jeden z mieszkańców Siedleczki zwróciła nam uwagę jedna z osób, która mieszka w pobliżu, ale chce pozostać anonimowa. Czy rzeczywiście po zawaleniu się części domu mężczyzna został bez jakiejkolwiek pomocy?
– Mieszkańcowi Siedleczki zawalił się dom. Mężczyzna ma ponad 60 lat, jest bezrobotny, niedawno otrzymał rentę socjalną. Zwracał się z prośbą o pomoc i zaproponowano mu pobyt w domu starców lub zamieszkanie w domu wynajętym w Sieteszy. Mężczyzna jednak odmówił. Na tym pomoc się skończyła. Jego dom jest w stanie krytycznym, nie ma tam prądu, ani ciepłej wody. W każdej chwili jakaś część z dachu może spaść i zrobić mu krzywdę. Obecnie mężczyzna mieszka w tak zwanym „ganku”. Zwierzęta w schronisku mają lepiej niż on. Jest zima, co będzie jak pojawi się większy mróz? – pyta Czytelniczka, która przesłała nam wiadomość z prośbą o nagłośnienie sprawy.
Znają sytuację
Jak informuje Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Kańczudze sytuacja mieszkaniowa oraz materialno-bytowa mieszkańca Siedleczki jest znana tutejszemu Ośrodkowi.
– Mężczyzna od dłuższego czasu korzysta z różnych form pomocy tj. świadczeń pieniężnych, świadczeń niepieniężnych oraz pracy socjalnej. Każdorazowo pracownik socjalny podczas wizyty w środowisku, zwłaszcza w sezonie zimowym, proponował wyżej wymienionemu schronisko dla bezdomnych, czy przeniesienie się do barakowozu oddalonego o kilkaset metrów od jego domu. Na żadną z proponowanych form pomocy nie wyrażał on jednak zgody. Od października 2021 r. do chwili obecnej mężczyzna otrzymuje pomoc w formie gorącego posiłku. Złożył również wniosek o pomoc żywnościową z PCK – wyjaśnia Lucyna Choma, kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kańczudze.
Otrzymał pomoc, jakiej oczekiwał
Dom pana Kazimierza zawalił się częściowo w 2020 r. W listopadzie tego samego roku przeprowadzono remont ganku domu, w którym mieszkał: zostały docieplone ściany oraz sufit, wymieniono okno i schody wejściowe. Jak informuje L.Choma, wyremontowane pomieszczenie nie posiada ogrzewania oraz prądu, ponieważ mężczyzna nie wyraził zgody na instalację pieca. W pomoc przy remoncie zaangażował się miejscowy ksiądz proboszcz oraz trzech mieszkańców Siedleczki, którzy nieodpłatnie wykonali prace remontowe. Koszty zakupu materiałów budowlanych pokryte zostały natomiast z zasiłku celowego z MOPS.
Wygląda więc na to, że mimo ciężkiej sytuacji mieszkaniowej mężczyzna stara się sobie jakoś radzić w życiu, a opieka społeczna ma wszystko pod kontrolą. Dobrze jednak, że są wokół są ludzie, którzy zauważają problemy drugiego człowieka i próbują interweniować. Być może taka postawa pozwoli na uniknięcie tragedii w przyszłości.
DP/fot. Czytelniczka