Maseczkowa segregacja poszła za daleko?

Tak uważa pan Dariusz, który nie został wpuszczony do zwiedzania przejścia podziemnego w Jarosławiu, bo nie miał maseczki. Nie pomogły tłumaczenia, że ze względu na stan zdrowia takiej ochrony nie może stosować. Pracownica była nieugięta. Zaświadczenia lekarskiego nie chciała sprawdzać. – Tłumaczyła, że przepisy RODO jej na to nie pozwalają – mówi Czytelnik.

 

Chciałem znajomemu, który przyjechał z Włoch pokazać nasze przejście podziemne. Pierwszym zaskoczeniem była konieczność zwiedzania z przewodnikiem lub skorzystanie z elektronicznej wersji. Musieliśmy się z tym pogodzić chociaż planowaliśmy obejrzeć podziemia spokojnie i bez dodatkowych opłat. Według własnego planu – opowiada pan Dariusz. – Potem kolejne zdumienie. Dziewczyna pilnująca wchodzących stwierdziła, że bez maseczki nie wejdę. Nic nie dały tłumaczenia o zaświadczeniu lekarskim zwalniającym mnie z obowiązku jej noszenia. Miałem je przy sobie i chciałem pokazać. Odpowiedź jaką usłyszałem była kolejnym zdziwieniem. Pracownica stwierdziła, że zaświadczenia nie chce widzieć, bo ustawa o ochronie danych osobowych jej tego zabrania. Nie rozumiem, co ma jedno do drugiego – zastanawia się mężczyzna.

Tomasz Wywrót, dyrektor Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu tłumaczy, że zasady zwiedzania przejścia podziemnego obejmują opiekę przewodnika lub jego odpowiednika w formie cyfrowej m.in. ze względu na zachowanie porządku. Przypomina także, że część ekspozycji jest w pomieszczeniach należących do jarosławskiego muzeum, które takie rozwiązanie zaleca. Zapewnia, że maseczki u osób zwolnionych z ich noszenia ze względów zdrowotnych nie są wymagane. Tłumaczy, że w tym przypadku zwiedzający musieli trafić na osobę pracującą w centrum od niedawna. Stąd wyszło nieporozumienie, za które przeprasza.

Dyrektor zapewnił, że zwróci uwagę pracownikom, by dbając o przestrzeganie zasad zwiedzania nie wykraczali poza obowiązujące normy.

Pan Dariusz uważa, że segregacja sanitarna, której odzwierciedleniem jest m.in. nakaz noszenia maseczek w określonych miejscach nie wpisuje się w przestrzeganie podstawowych praw obywatelskich. Na dodatek przestrzeganie jej budzi sporo uwag. – W sklepach też maseczki obowiązują, a mało kto je nosi. To podważa zasadność ich używania, bo gdyby brak maseczki radykalnie zwiększał ryzyko zarażenia, to sprzedawcy powinni ciągle zmagać się z chorobami, a tak przecież nie jest – tłumaczy. Według niego każdy powinien odpowiadać za siebie. Osoby, które mogą nieść zagrożenie, w tym także związane z rozprzestrzenianiem się chorób należy solidnie karać, a wprowadzanie bezpodstawnej segregacji nie ma sensu.

erka