Ktoś nie lubi miłośników Jarosławia

Od dawna iskrzy między Stowarzyszeniem Miłośników Jarosławia a władzami miasta. Zamiast działać wspólnie i promować Jarosław mnożą problemy i w efekcie SMJ nie dostaje żadnego wsparcia ze strony Ratusza. Można sądzić, że władze miasta nie darzą sympatią niektórych członków stowarzyszenia. Według nich przykładem negatywnego podejścia ze strony magistratu jest wypowiedź szefa wydziału Urzędu Miejskiego na spotkaniu z burmistrzem w dzielnicy nr II. Mieszkańcy mieli się wtedy dowiedzieć, że przedstawiciele SMJ zrobili sobie wycieczkę do Rzymu finansowaną z miejskiej kasy. Miasto odpowiada, iż takiego posądzenia nie było. Była tylko informacja o procedurach rozliczania miejskich dotacji.

 

– Na spotkaniu burmistrza z mieszkańcami dzielnicy nr II pytałam o kilka spraw. Zapytałam też o SMJ i problemy, jakie są między stowarzyszeniem i miastem. Odpowiadała Renata Chlebowska, dyrektor Wydziału Oświaty i Sportu Urzędu Miasta Jarosławia. To, co usłyszałam było policzkiem skierowanym w moją stronę i SMJ. Dyrektor stwierdziła, że miasto nie dofinansuje stowarzyszenie dopóki nie rozliczy się ono z wcześniejszych dotacji. Z tego, co mówiła wynikało, że członkowie naszego stowarzyszenia wyjechali sobie do Rzymu za miejskie pieniądze i że sądy nakazały SMJ zwrócić dotację do Ratusza. Jej wypowiedź odebrałam, jak porównanie nas do kłamców. Była krzywdząca dla całego stowarzyszenia – mówi Małgorzata Ciszkiewicz, wieloletnia członkini SMJ.

– Kłamstwem jest przypisywanie mi stwierdzenia, że członkowie SMJ wyjechali do Rzymu na koszt miasta. Poinformowałam natomiast zgromadzonych na sali mieszkańców, jakie są procedury towarzyszące przydziałowi środków finansowych z pożytku publicznego. Chodzi głównie o rozliczenie zadań zgłoszonych do konkursów przez stowarzyszenia i rozliczenie ich w tym roku kalendarzowym, w którym została przyznana dotacja. SMJ nie rozliczyło się z otrzymanej dotacji w określonym terminie. Zatem zostały podjęte stosowne procedury zmierzające do odzyskania środków przyznanych na określone zadanie. O czym również poinformowałam zebranych mieszkańców. Wskazując jednocześnie, że zwrot pobranych funduszy zgodnie z podjętymi decyzjami musi być dokonany – odpowiada R. Chlebowska, zaznaczając że zwrot dofinansowania nastąpił 13 i 17 czerwca br. na łączną kwotę 14 069,40 zł, a spotkanie było w maju.

Dotacja, o którą toczył się długi spór między SMJ a miastem, została przyznana na wykonanie tablicy poświęconej poecie i publicyście pochodzącemu z Jarosławia Jerzemu Hordyńskiemu. Tablica po długich ustaleniach między władzami wiecznego miasta a stowarzyszeniem zawisła. Jej odsłonięciu towarzyszyła uroczystość o dyplomatycznym charakterze z udziałem władz Rzymu, Anny Marii Anders, ambasador RP we Włoszech oraz przedstawicieli SMJ. Z władz samorządowych Jarosławia nie pojawił się nikt, chociaż Tadeusz Słowik, ówczesny prezes SMJ zaproszenia wysłał. – Pojechaliśmy za swoje pieniądze. Każdy z czworga delegatów płacił za siebie – podkreśla były prezes.

Tablica honorująca J. Hordyńskiego wisi na ścianie domu, w którym mieszkał poeta w historycznej dzielnicy Rzymu. Ledwie wiążące koniec z końcem stowarzyszenie oddało miastu dotację przeznaczoną na jej wykonanie razem z odsetkami. Udało im się nazbierać potrzebną kwotę dzięki temu, że ustępujący z funkcji prezesa T. Słowik przekazał 10 tys. zł darowizny na rzecz SMJ. Reszta kwoty pochodziła ze składek zarządu.

Jak na razie nie rozwiązało to problemu wzajemnej współpracy między władzami Jarosławia a SMJ. Obstrukcja zastąpiła wspólne działanie dla dobra Jarosławia.

erka