Krzyż ten odnajdziemy przy drodze prowadzącej do Krzeczowic. Przymocowany jest do wiekowej lipy. Obok niej znajdują się dwa metalowe krzyże upamietniające XIX-wieczny cmentarz choleryczny w Żuklinie. Ten na drzewie ma jednak inną historię. – On był tam pierwszy, podobno tam straszyło – mówi pan Jerzy z Żuklina. Niewielki krzyż przytwierdzono między konarami. Nie wiadomo kiedy to dokadnie się stało. Obecny krzyż jest kolejnym, a wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa z pierwotnego krzyża znajduje się w sąsiedniej wiosce – W czasie II wojny światowej przejeżdzało tamtędy wojsko rosyjskie. Pewien żołnierz zaczął strzelać do krzyża znajdującego się na drzewie. Jedna z kul trafiła w wizerunek Jezusa i urwała ramię. Kawałek dalej na wzgórku żołnierz ten doznał tego samego, co krzyż na drzewie. Kule latały niewiadomo skąd. Co ciekawe, nie było wtedy w okolicy żadnej akcji wojskowej. Dostał kulą i zmarł. Rosjanie wzięli jego ciało i pojechali do pobliskiej Kańczugi. Tam opowiedzieli o wyszystkim, co wydarzyło się na polach. Dokładnie nie powtórzę, ale mniej więcej tak to brzmiało: Nasz lejtnant strielał k waszemu Bohu. Wasz Boh strielił k naszemu lejtnantu. Jeśli chodzi o krzyż to wyspawano go i zawieszono z powrotem na lipie. Wszystko to wiem z przekazu od proboszcza z Krzeczowic, księdza Eugeniusza Fila. Byłem wtedy ministrantem. Ksiądz proboszcz zabrał mnie pewnego razu do miejsca, gdzie znajduje się ten krzyż na drzewie. Mieliśmy ze sobą drabinę. Zamieniliśmy oryginalny, podniszczony krzyż na inny. Wizerunek Jezusa z pierwotnego krzyża został umieszczony na drzewcu krzyża w kościele w Krzeczowicach. Ksiądz uznał, że jest cenny – mówi pochodzący z Krzeczowic Adam Cieśliński. Krzyż na lipie jest częścią lokalnej historii i dobrze, że przetrwał do naszych czasów. Twarz Chrystusa z obecnego wizerunku uniesiona jest ku niebu i przypomina Jego słowa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”, jednak w dzisiejszych czasach można by powiedzieć: Ojcze, przebacz im, bo wiedzą, co czynią.
Marcin Sobczak