Kronika rodzinna: Z zeszytu cioci do historii przodków

– Wszystko zaczęło się od niewielkiego zeszytu, który okazał się ogromnym skarbcem wiedzy o moich przodkach. Były tam nazwiska, daty, a także życiorysy, które przeniosły mnie w przeszłość. To one zainspirowały mnie, by zgłębić historię rodziny i stworzyć własną kronikę – mówi Małgorzata Matysiak, która chce zachować historię przodków dla przyszłych pokoleń.

 

– Historia mojej rodziny zaczęła mnie fascynować, gdy ciocia pokazała mi mały zeszyt. W środku znalazłam nie tylko listę nazwisk moich prapradziadków, ich rodzeństwa, dzieci i wnucząt, ale także wiersze, piosenki oraz fragmenty opisujące życie codzienne. Niektóre zapisy były wzruszające, inne przerażające, ale wszystkie niezwykle cenne. Właśnie ten zeszyt stał się początkiem mojej przygody z genealogią – opowiada pani Małgorzata. Na pierwszych stronach zeszytu odkryła historię Mikołaja Niemczyckiego, s. Józefa i Zofii, który urodził się w 1883 roku w Rokietnicy lub pobliskich Czelatycach. Jego żoną była Antonina, c. Franciszka Jakubasa i Ewy Bały, urodzonej w 1889 roku w tej samej miejscowości. – Jednym z ich dzieci była moja prababcia Franciszka, która wyszła za mąż za Jana Picha – podkreśla M. Matysiak i dodaje – Jan, mój pradziadek, pochodził z ciekawej rodziny. Jego ojciec, Andrzej Pich, miał aż trzy żony: Zofię Olchowy, Annę Godzień i Salomeę Kowalczyk. Z ostatniego małżeństwa pochodził Jan, który w 1935 roku poślubił Franciszkę. Po ślubie kupili ziemię w Popławach, ale ich życie odmieniły tragiczne wydarzenia wojenne. W lutym 1940 roku Jan, Franciszka, ich trójka dzieci, teściowa Salomea i wnuk Salomei zostali zesłani na Sybir. Podróż na Sybir była dramatyczna, a warunki życia na miejscu jeszcze bardziej przytłaczające. Najpierw zmarły dzieci Franciszki i Jana – 2,5-letnia Danuta i 8-miesięczny Tadeusz. Po tych tragicznych stratach, w dalszym etapie zesłania, życie straciła także Salomea, matka Jana. Te wydarzenia pozostawiły niezatarte piętno na losach naszej rodziny, ukazując ogrom cierpienia, z jakim musieli zmierzyć się zesłańcy.

 

Zapis niezwykłej siły i więzi rodzinnych

 Zapiski rodzinne mówią, że ich pochowano ciała w lesie. Warunki życia były przerażające – głodowali, jedząc pokrzywę, lebiodę i chleb przypominający glinę. W miejscowości Klucze, gdzie trafili, na świat przyszła babcia pani Małgorzaty – Danuta, nazwana na cześć zmarłej siostry. Franciszka wróciła do Polski wraz z dwiema córkami, Zytą i Danutą, lecz los rodziny wciąż pozostawał naznaczony trudnymi doświadczeniami. Jej mąż, Jan, zaciągnął się do armii i walczył o wolność Polski, dwukrotnie odnosząc rany. Rodzinne opowieści pełne są bolesnych historii. Przykładem jest tragiczny los Urszuli, siostry Antoniny, która została zamordowana w ramach akcji T4 – nazistowskiego programu eliminacji osób uznanych za „niegodne życia”. To dramatyczne wydarzenie przypomina o okrucieństwach wojny, które dotknęły wielu bliskich. – Moje zainteresowanie losami rodziny pozwoliło mi zgłosić Jana jako weterana walk o wolność i niepodległość, co było nie tylko obowiązkiem, ale i dumą. Dzięki temu jego imię znalazło się w rejestrze tych, którzy oddali swoje zdrowie i życie dla ojczyzny – kontynuuje M. Matysiak. Historia jej przodków to zapis niezwykłej siły i więzi rodzinnych, które przetrwały mimo cierpienia. – Pragnę, by przyszłe pokolenia pamiętały o tych doświadczeniach; bolesnych, lecz wypełnionych miłością, odwagą i niezłomnością. Utrwalenie tej pamięci w rodzinnej kronice to moje małe dziedzictwo, które zostawiam dla tych, którzy przyjdą po mnie. Niech wiedzą, że nawet w najtrudniejszych chwilach rodzina potrafi być oparciem, a historia inspiracją.   Dlatego zwracam się z serdeczną prośbą do wszystkich, którzy mogą posiadać zdjęcia, dokumenty lub informacje dotyczące losów moich przodków. Każda wskazówka pomoże wzbogacić kronikę i ocalić pamięć o naszej rodzinie dla przyszłych pokoleń. Proszę o kontakt pod adresem e-mail: matgosia12@gmail.com. Z góry dziękuję za każdą pomoc i wsparcie – podsumowuje pani Małgorzata.

Opr. red.