JKS stworzył fantastyczne widowisko. Fot. JKS

Kosmiczny mecz w Jarosławiu. Socha bohaterem JKS-u

Piłka nożna IV LIGA: Niech żałuje ten, kto nie pojawił się na stadionie JKS-u w ubiegły sobotni poranek. Mecz jarosławian z dotychczasowym liderem, czyli spotkanie na szczycie na długo pozostanie w pamięci kibiców. Było w tym starciu wszystko; emocje, dramaturgia i piękne bramki. Jeszcze do 82 minuty czarno-niebiescy przegrywali 1:3, ale udowodnili, że mają olbrzymi charakter i spore możliwości. W ostatnich minutach zrobili coś niewiarygodnego, najpierw doprowadzając do remisu, a później strzelając zwycięskiego gola. Pozostałe nasze drużyny nie zaliczą ostatniego weekendu do udanych. Skołoszów przegrał ze Stalą w Łańcucie, a Wólczanka u siebie z Sokołem Kolbuszowa Dolna.

 

JKS Jarosław – Cosmos Nowotaniec 4-3 (0-1)

BRAMKI: 0:1 Geci 15, 1:1 Szakiel 53, 1:2 Diaz 58, 1:3 Piotrowski 71, 2:3 Bała 82, 3:3 Szakiel 90+2, 4:3 Socha 90+6.

JKS: Guridow – Drozd (67. Saramak), Baran, Szakiel ż – Krzyczkowski (46. Sobolewski), Bała, Chrupcała (61. Stankiewicz), Pilch (76. Ptasznik) – Pindak ż (71. Socha), Pawlak, Dusiło ż (80. Maliarenko).

Cosmos: Szkarban – Zastawnyj, Petryk, Piotrowski (80. Kot) – Mykycej, Rosliakow ż, Diaz (79. Laskowski ż,ż cz, za drugą żółtą, po meczu), Nahornyj, Diumasumbu (55. Bohomaz) – Geci, Crespo (55. Khomchenko ż).

Sędziował: Łukiewicz (Rzeszów). Widzów: 600.

To co działo się w ostatnim kwadransie przejdzie chyba do historii najbardziej niezwykłych spotkań przy Bandurskiego. Mecz zaczął się od zdecydowanych ataków jarosławian, którzy chcieli najwyraźniej szybko połknąć dream team z Nowotańca. Ich akcje kończyły się jednak w okolicach pola karnego i większego zagrożenia nie stworzyli. Cosmos przetrzymał ten napór, a później poszedł do przodu. W 14 minucie Jakub Chrupcała popełnił błąd w defensywie i wybił piłkę wprost pod nogi Łukasza Piotrowskiego, którego strzał na rzut rożny sparował Maksym Guridov. Za moment goście byli już na prowadzeniu, bo dośrodkowanie z kornera strzałem głową wykorzystał Martin Geci. W 26 minucie Cosmos miał szansę na drugie trafienie. Po wolnym Igora Nahornyja, do futbolówki dopadł Piotrowski, ale na szczęście dla gospodarzy jego uderzenie w ostatniej chwili zablokował Jakub Drozd. JKS tracił impet z biegiem czasu, ale w 27 minucie zdołał oddać pierwszy celny strzał na bramkę Jewgienia Szkarbana. Na próbę z dystansu zdecydował się Piotr Pindak. Golkiper przyjezdnych przeniósł jednak futbolówkę nad poprzeczką. Drugą połowę jarosławianie zaczęli podobnie jak pierwszą. W 47 minucie okazję na sytuację sam na sam z bramkarzem Cosmosu miał wprowadzony po przerwie Sebastian Sobolewski, ale nie dogonił piłki. W 53 minucie po długim dośrodkowaniu Oliwiera Pilcha z lewej strony boiska, z bliska do siatki Cosmosu trafił Maksymilian Szakiel i mecz zaczął się jakby od początku. Podrażnieni takim obrotem sprawy przyjezdni przesunęli się bardziej do przodu i w 58 minucie znowu byli na plusie. Z narożnika szesnastki strzelał Jesus Diaz, a zasłonięty bramkarz JKS-u interweniował zbyt późno. Gospodarze nie zamierzali się bronić, szukali wyrównania i musieli się odkryć. W 63 minucie z 20 metrów minimalnie niecelnie uderzał Michał Stankiewicz. Tymczasem w 71 minucie Cosmos przeprowadził bardzo składną akcję. Diaz dograł do Piotrowskiego, który mocnym uderzeniem zdobył trzeciego gola dla swojego zespołu. Wydawało się, że czarno-niebiescy są już na kolanach, ale nic bardziej mylnego. W 82 minucie kapitalnym podaniem w pole karne popisał się Sebastaian Pawlak, jego zagranie celną główką sfinalizował Kamil Bała. Jarosławianie zupełnie zdominowali plac gry i w doliczonym czasie doszło do zdarzeń niezwykłych. Najpierw gola na remis zdobył Szakiel, a na sekundę przed końcowym gwizdkiem przepiękne trafienie w samo okienko zaliczył Radosław Socha i trybuny oszalały.