Na grobowiec, w którym spoczywają bliscy pana Andrzeja znajdujący się na Starym Cmentarzu spadła gałąź, która spowodowała uszkodzenia. Straty wyceniono na kilka tysięcy złotych. Ubezpieczyciel odmawia wypłaty odszkodowania, ponieważ jak tłumaczy, nie dopatruje się w tym niczyjej winy.
Na Starym Cmentarzu w Jarosławiu pan Andrzej jest niemal codziennie. Pośród urokliwej nekropolii porośniętej starymi drzewami, spoczywa wiele znanych mu osób. Z sentymentem spogląda na mogiły, które przywołują wspomnienia tych, których już dziś nie ma pośród nas. Grobowiec bliskich pana Andrzeja znajduje się w dalszej części cmentarza, w cieniu drzew. Spoczywają tam jego rodzice oraz jedyna ukochana córka. Niestety podczas burzy, jaka miała miejsce 13 lipca, doszło do jego uszkodzenia.
– Z tego dużego drzewa ułamała się gałąź i upadła na nagrobek. Uszkodziła dwuramienny krzyż. Później spostrzegłem, że spowodowała też pęknięcie płyty – relacjonuje Andrzej Śliwiński, mieszkaniec Jarosławia.
Pan Andrzej o powstałej szkodzie powiadomił Urząd Miasta Jarosławia.
– Gmina Miejska Jarosław jest właścicielem Cmentarza Komunalnego „Starego” położonego przy ul. Cmentarnej w Jarosławiu – potwierdza Iga Kmiecik, rzecznik prasowy Burmistrza Miasta Jarosławia. – Cały teren tej nekropolii podlega ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej, które co roku jest kontynuowane. Sprawy związane z odszkodowaniem za uszkodzenia nagrobków rozpatrywane są indywidualnie przez Ubezpieczyciela, z którym Gmina Miejska Jarosław ma zawartą umowę – wyjaśnia I. Kmiecik.
Byli, zobaczyli
Na miejscu zdarzenia obecny był specjalista ds. likwidacji szkód, który ocenił szacunkowy, orientacyjny koszt naprawy uszkodzeń na ok. 9 tys. zł oraz przedstawiciel Gminy Miejskiej Jarosław. W następstwie tej sytuacji z naszym Czytelnikiem skontaktował się ubezpieczyciel z prośbą o przedstawienie wymaganych dokumentów. Pan Andrzej przekazał te, które posiadał. W międzyczasie wystąpił m.in. do zarządu cmentarzy w celu potwierdzenia prawa do nagrobka. Zanim jednak uzupełnił wszystkie potrzebne dokumenty dostał odpowiedź, że odszkodowanie mu się nie należy. W przesłanym piśmie ubezpieczyciel twierdził, że nie widzi podstaw do przyznania odszkodowania.
– Zachowując wszelkie procedury, przeprowadziliśmy postępowanie wyjaśniające pozwalające na ustalenie winy naszego ubezpieczającego i tym samym jego odpowiedzialności za omawiane zdarzenie. Mając na uwadze okoliczności sprawy, należy stwierdzić, iż złożona dokumentacja nie daje podstaw do uznania odpowiedzialności naszego ubezpieczonego za powstałe zdarzenie i tym samym naszej jako ubezpieczyciela – czytamy w piśmie nadesłanym do naszego Czytelnika.
Dlaczego ubezpieczyciel nie widzi podstaw do wypłaty odszkodowania? W swoich wyjaśnieniach powołuje się na art. 415 k.c.
– Do zaistnienia odpowiedzialności ubezpieczonego konieczne jest wystąpienie przesłanek odpowiedzialności z tegoż przepisu, do których należą: szkoda, wina oraz związek przyczynowy pomiędzy zawinionym działaniem, zaniechaniem a powstaniem szkody przy jednoczesnym braku przesłanek ekskulpacyjnych. Ze gromadzonych dotychczas informacji wynika, iż nic nie wskazywało na to, że drzewo grozi upadkiem. Dodatkowo wskazujemy, iż w dniu zdarzenia występowały trudne warunki atmosferyczne (silny wiatr), które przyczyniły się do upadku drzewa. Ustalono, iż stan drzewa, które uległo przewróceniu, nie budził wątpliwości i nie wskazywał na potrzebę wycinki. W tym miejscu należy zaznaczyć, iż odpowiedzialność ubezpieczonego nie jest odpowiedzialnością „absolutną” za wszelkie zdarzenia na terenie jego zasobów. Okoliczność, iż ubezpieczony prowadził aktywnie czynności związane z przeglądami stanu drzew – ostatni przegląd w styczniu 2022 roku, wyklucza przypisania mu zawinienia w postaci zaniechania wypełniania obowiązków zmierzających pielęgnacji drzewostanu – twierdzi ubezpieczyciel, nadmieniając, że o bezprawności działania zarządcy można by mówić dopiero wówczas, gdy nie podejmowałby on żadnych działań w celu zrealizowania swoich obowiązków lub podejmowane działania byłyby nieadekwatne do istniejących potrzeb.
A co z losowymi przypadkami?
Pan Andrzej nie zgadza się z decyzją wydaną przez ubezpieczyciela. Uważa, że skoro Miasto płaci ubezpieczenie, to powinno ono służyć poszkodowanym.
– W ratuszu grzecznie ze mną rozmawiają, ale oni się tak pięknie urządzili z tymi ubezpieczycielami, że nikt za nic nie odpowiada. Niby przyznają mi rację, ale tłumaczą, że nic nie mogą zrobić, ponieważ to ubezpieczyciel o wszystkim decyduje – mówi nasz rozmówca, nadmieniając, że słyszał o wielu przypadkach, w którym odmawiali ludziom wypłaty odszkodowania.
Pan Andrzej ma 30 dni na złożenie zażalenia. Opisaną powyżej sytuację konsultuje pod względem prawnym. Ciężko mu się jednak pogodzić z tym, że w momencie, kiedy już dojdzie do zniszczenia nagrobka osoba poszkodowana jest tak naprawdę pozostawiona sama sobie.
Przeglądy drzew odbywają się regularnie
Stary Cmentarz w Jarosławiu wpisany jest do rejestru zabytków Województwa Podkarpackiego, co oznacza m.in. że drzewostan na jego terenie jest objęty ochroną. Jakakolwiek ingerencja (pielęgnacja, wycinka) wymaga zgody/decyzji służb konserwatorskich.
– Cały drzewostan jest zinwentaryzowany, a kontrole stanu drzew przeprowadzane są każdego roku na bieżąco, jak również w związku z interwencjami dysponentów grobów, którzy występują o przecinki lub wycinki wskazanych drzew. Mimo że drzewostan jest regularnie kontrolowany, złe warunki pogodowe mogą doprowadzać do obrywania się nawet zdrowych konarów i gałęzi. W bieżącym roku, w wyniku zgłoszenia przez dysponentów grobów, urząd złożył wniosek do służb konserwatorskich o usunięcie 2 sztuk jesionów, a także o przeprowadzenie redukcji korony 1 drzewa – informuje I. Kmiecik.
EK