Kapliczka z cudownym źródełkiem w Jodłówce

Kapliczka z cudownym źródełkiem znajduje się na terenie Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Jodłówce. Jest to miejsce szczególne, które jak magnez przyciąga ludzi z całej Polski i nie tylko. Powodem jest źródlana woda. Ma ona moc uzdrawiania. Trudno opisać wszystkie cudowne uzdrowienia, do których doszło za sprawą jadłowskiej panienki poprzez źródlaną wodę.

 

– Od dawna przyjeżdżali tutaj z daleka ludzie modlić się we własnej intencji albo za bliskich. Zabierali ze sobą wodę ze źródełka z kapliczki. Za wstawiennictwem Matki Bożej Pocieszenia z Jodłówki wielu ludzi doznało uzdrowień. Potem ksiądz spisywał wszystkie podziękowania za łaski i uzdrowienia – mówi pochodząca z Jodłówki pani Emilia. Kapliczka ta jest murowana i otynkowana. W jej wnętrzu pośrodku mieści się zabudowana studnia z kranikami, ułatwiającymi nalanie wody.

Budowla powstała na początku XX wieku. Jednak historia tego miejsca sięga znacznie wcześniejszych czasów. Według legendy najpierw przy źródełku na drzewie umieszczony został obraz Matki Bożej Pocieszenia. Następnie wybudowano drewnianą kapliczkę i obraz umieszczono w jej wnętrzu. Malowidła ze ścian obecnej kapliczki opowiadają te historie. Jedno z nich przedstawia pierwszy cud związany z obrazem Matki Bożej i źródełkiem. Wydarzył się on w XVII wieku. Uzdrowione zostało dziecko ukąszone przez żmiję. Kolejne malowidło przedstawia przybycie ks. biskupa Wacława Sierakowskiego do pierwszej drewnianej kaplicy Matki Bożej Pocieszenia w 1744 roku. Następne, przeniesienie cudownego obrazu do nowego murowanego kościółka w 1772 roku. Ostatnie patrząc chronologicznie przedstawia koronację słynącego łaskami obrazu Matki Bożej Pocieszenia przez ks. kardynała Karola Wojtyłę w 1975 roku. Malowidła są naprawdę piękne i czynią wnętrze budowli bogatszym. Jednak największym skarbem tej kapliczki jest woda, która w połączeniu z wiarą potrafi uzdrawiać. Od pierwszego cudu związanego z obrazem Matki Bożej Pocieszenia w Jodłówce i wodą ze źródła upłynęło ponad 300 lat. Historii tych jednak cały czas przybywa.

 

Marcin Sobczak