W Łopuszcze Wielkiej odnajdziemy kapliczkę z niesamowitą historią. Znajduje się w górnej części wioski, na prywatnej posesji, niedaleko placu zabaw. Zbudowana została na skarpie. Prowadzą do niej betonowe schodki z barierką. Otoczona jest metalowym ogrodzeniem. Jest to murowana kapliczka, w której wnetrzu mieści się figura św. Antoniego. W górnej, przeszklonej niszy znajduje się figurka Chrystusa Frasobliwego. Posiada dwuspadowy dach zwieńczony metalowym krzyżem. Obiekt ten powstał stosunkowo niedawno, bo w IV ćwierci XX wieku, w miejsce dawnej kapliczki zbudowanej z kamienia, ale historia tego miejsca jest jeszcze bardziej złożona. – Najpierw w tym miejscu rósł sośniak, a na nim była figurka Pana Jezusa. Jest taka legenda, że mieszkańcy ścięli to drzewo, figurkę schowano gdzieś na strychu i wtedy zwierzęta, świnie zaczęły zdychać. Poszli więc do wróża, a ten powiedział im, żeby postawili kapliczkę i wstawili do niej figurkę Pana Jezusa, która była na drzewie. Postanowili tak zrobić i wybudowali kapliczkę z kamieni wydobytych z pobliskiej rzeki. Mieszkał tutaj też człowiek, który umiał rzeźbić i wyrzeźbił do kapliczki figurę świętego Antoniego. Gdy kapliczka powstała, zwierzęta domowe przestały zdychać – opowiada pan Wiesław, mieszkaniec Łopuszki Wielkiej. Kapliczka, która stała na brzegu z czasem zaczęła się rozwalać. Mieszkańcy postanowili więc zbudować nową. – Obecna kapliczka powstała jakieś 41 lat temu. Mieszkańcy złożyli się na nią, a zbudował ją nieżyjący już Stanisław Telega. Kamieniem ze starej kapliczki wyłożony jest brzeg. Gdy ją rozbierali, to pod figurką Pana Jezusa były ukryte uszy i nogi świni. W nowej kapliczce zabetonowano słoik z informacjami kto się na nią składał, po ile się składali i kto ją zbudował. Kiedyś odbywały się przy niej majówki, teraz już to zanikło. Codziennie jednak pewna pani, która ma ponad 90 lat przychodzi tutaj się modlić – mówi pan Wiesław. Kapliczka z jej obejściem jest zadbana i otoczona opieką.
Marcin Sobczak