Jazda

W ostatnią niedzielę obchodzono w Jarosławiu Światowy Dzień Turystyki. Było jak zwykle. Czy było okazale jak na miasto, które turystykę w swój rozwój wpisało, trzeba zapytać turystów. A z braku zwiedzających można zaczerpnąć opinii u mieszkańców.

 

W każdym razie zaplanowano spacer ul. Grunwaldzką. Dołożono rozmowę z przewodnikiem. Miało być też bezpłatne wejście do podziemi między godz. 13.30 a 16.30, ale je odwołano, bo w muzeum pojawił się wirus, a jak wszystkim wiadomo, drobnoustroje opadają jak najniżej i gromadzą się w piwnicach. Plakat zachęcał, oferując moc bezpłatnych turystycznych wrażeń. W końcu Jarosław turystami stoi, więc atrakcje być muszą.

Miniony tydzień był mimo wszystko ciekawy i dostarczył moc wrażeń niekoniecznie turystycznych. Przejście dla pieszych przez ul. Grunwaldzką na wysokości Sanepidu odblokowało się. Można spokojnie zdążać do galerii, nie czując na sobie wściekłego spojrzenia kierowców. Stało się tak za sprawą zamknięcia skrzyżowania wspomnianej ulicy z ul. 3 Maja. Czyli nastąpiła kumulacja dobrych i przemyślanych rozwiązań. Nie dość, że budują ronda, to jeszcze udrażniają ciągi piesze. Zamkną też ul. Kraszewskiego. Do całkowitego szczęścia brakuje tylko remontu ul. Słowackiego.

Przejeżdżający przez Jarosław już od dawna starają się centrum omijać, bo uliczne korki wpisały się w tradycję miasta. Turysta, to jednak nie tylko ten, co własnym środkiem lokomocji pod zabytkowe perełki podjeżdża. Korzysta także z kolei i autobusów. W Jarosławiu PKP i PKS ma nowoczesne dworce. Duże jak na wielkość miasta i ilość pasażerów. Na dodatek jedyne w świecie. Na kolejowym spotkamy nawiązanie do dawnych czasów. Kasy zamknięte. Tylko gdzieś po kątach czają się osobniki oferujące bilety. Za komuny nazywano ich konikami. Na autobusowym, który w większości został zajęty przez wielkopowierzchniowe sklepy, malutką poczekalnię zamknięto. Bo wirus czai się wszędzie. Bilet sprzeda kierowca, a gdyby ktoś odczuł szybką potrzebę fizjologiczną, to podleci na kolejowy albo do ratusza. Musi tylko zachować szczególną ostrożność, bo perony autobusowe pełnią także rolę jedynego dojazdu dla sporej rzeszy klientów i może nie zdążyć.

Kalendarz wybił burmistrzowi Jarosławia półwiecze. Dziękując za życzenia określił, że jest to cyfra okrągła. 50 przeżytych lat to liczba przynosząca skojarzenie z dojrzałym latem. Piękna pora. Niosąca ze sobą wiosenne doświadczenia i oczekiwanie złotą jesień. Razem z burmistrzem zastanawiamy się, co miała na myśli jego małżonka, dając mu w prezencie pięknie opakowane stwierdzenie, że prawdziwa jazda zaczyna się powyżej 50-tki. Skojarzenia można mieć różne, ale biorąc pod uwagę tło, należy iść z nimi w stronę motocykla i wolności, jaką ze sobą niesie. Taka jazda daje frajdę pod warunkiem, że sami decydujemy gdzie, jak i z kim podróżujemy. Gdy ktoś szarpie za kierownicę. Inny gaz domyka, a kolejny hamuje bez potrzeby, to lepiej iść pieszo. Bo wolność nie zależy od tego, gdzie się siedzi, tylko jak.

A wracając do motocykli. Ciekawe, czy burmistrz lubi te pojazdy platonicznie, czy z nich korzysta. Jeśli jeździ, to wie, że taka podróż to oderwanie się od codzienności. Życzymy mu, jak najwięcej niezależności i niech rozważy, co żona chciała przekazać, bo głęboką treść zawarła.

Roman Kijanka