Historia zatoczy koło?

Zima coraz bliżej, a u wielu osób coraz bardziej realna zaczyna stawać się wizja ich domu, w którym hula wiatr, a mróz rysuje wzorki na szybach też i od wewnątrz. Opał niby jest i według zapewnień rządzących ma go nie zabraknąć. Jednak nie powinno się robić od razu zbyt wielkich zapasów, jak zawsze, tylko kupować na bieżąco, jak radzi minister klimatu. A więc niby jest, ale ostrożnie. Tyle, że obecnie i tak mało kogo stać, by jednorazowo wyskoczyć z kilkunastu tysięcy złotych zaopatrując się w opał na całą zimę. Chociaż może i coś w tym jest, bo w tym sezonie mamy tak się grzać, by nie przekraczać w pomieszczeniach 19 stopni, a nawet i 17, co według niektórych jest najzdrowszą temperaturą do funkcjonowania. Dwie pieczenie przy jednym ogniu – oszczędność swojego portfela, krajowych zapasów opału, no i zimny chów w gratisie, niejako przy okazji. Pytanie, ile stracimy w aptece, zwłaszcza mamy małych dzieci, jeśli oczywiście jeszcze coś im z zaskórniaków zostanie.

Oszczędzanie z własnej woli jest dobre, jeśli ktoś się na to decyduje sam, ale w każdej chwili ma ten margines bezpieczeństwa, że jakby co, może wrócić do starych przyzwyczajeń. Oszczędzanie, do jakiego zmusza nas życie w tym momencie, nie ma z tym wiele wspólnego, bo staje się koniecznością. Było już zalecenie by mniej kupować i mniej jeść, teraz mamy mniej ogrzewać i zużywać mniej prądu, za co mamy zostać nagrodzeni brakiem podwyżek w rachunkach. Brawo. I tym razem ci, którzy poszli w ekologię, dostają po głowie, bo raczej mając np. pompę ciepła, nie ma szans, by nie przekroczyć tej magicznej bariery. Wcześniej opalający węglem dostali dofinansowania. Inni też dostaną, ale później, może na wiosnę, jak do niej przeżyją. Co będzie następne? Może ograniczenie ilości przejeżdżanych kilometrów samochodem? Zresztą, po co komu samochód, jak paliwo drogie. Próbka tego już była, gdy wybuchła wojna na Ukrainie i nie można było zatankować tyle, ile się chce, np. zapasu do kanistrów. Powrót do zakupów na kartki? Godziny policyjnej? Oczywiście, dla naszego dobra.

Od nowego roku płaca minimalna pójdzie w górę i to aż dwa razy. Tylko że do tego czasu wielu pracowników nie zobaczy swojej wypłaty. Ani w obecnej wysokości, ani tym bardziej w podniesionej. Dlaczego? Bo zwyczajnie ich zakładu pracy nie będzie. Wielu przedsiębiorców już teraz ledwo wiąże koniec z końcem, zastanawiąc się co opłacić w pierwszej kolejności i kogo pierwszego zwolnić ze swojej załogi.

Nie trudno domyśleć się, że w piecach w wielu domach wyląduje w tym sezonie nie tylko drewno czy węgiel, ale i śmieci. Polskie miasta mają szansę na zdominowanie europejskiej czołówki miejsc, gdzie jest największy smog. Czy kogoś to jednak jeszcze będzie obchodzić? Z tego powodu na ulice raczej nie wyjdziemy.

 

Dominika Prokuska