Grad goli przy Bandurskiego

IV LIGA: JKS zaprezentował się zdecydowanie lepiej niż w ostatnich tygodniach, ale i tym razem nie ustrzegł się przestojów. 

 

JKS Jarosław – Wisłok Wiśniowa 4:1 (1:0)

BRAMKI: 1:0 Pawlak 2, 1:1 Piątek 60, 2:1 Pawlak 76 (k), 3:1 Socha 90, 4:1 Pawlak (90+3)

JKS: Makowski – Drozd, Baran, Szakiel, Ptasznik (78. Chrupcała) – Bała (60. Socha ż), Stankiewicz (60 Sobolewski), Pawlak, Nowak (60. Dusiło), Pindak – Zieliński (90+4 Nowogrodzki).

Wisłok: Korziewicz – Szymański ż, Misztal (78. Koczela), Piątek, Zięba – Czelny, Kasperowicz, Krępa, Cetnarski (64. Sobuś), Krok – Kowtok.

SĘDZIOWAŁ: Kantor (Rzeszów). Widzów: 300.

Mecz zaczął się idealnie. Już w drugiej minucie na listę strzelców wpisał się Sebastian Pawlak, który wykorzystał podanie Karola Ptasznika. W 15 minucie, po akcji Patryka Zielińskiego z Michałem Stankiewiczem, ten drugi uderzył obok słupka. Tak było też w 22 minucie, kiedy na próbę z dystansu zdecydował się Piotr Pindak. W 24 minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Zieliński, ale trafił wprost w golkipera Wisłoka, to samo za chwilę powtórzył Kamil Bała. W 31 minucie po wrzutce Pawlaka Adrian Nowak strzelał główką, też jednak bezskutecznie. W drugiej połowie JKS wciąż marnował okazje, tymczasem ekipa z Wiśniowej nieoczekiwanie wyrównała. Gola na remis zdobył Paweł Piątek, który sfinalizował indywidualną akcję Krzysztofa Kasperkowicza. W 76 minucie nastroje kibicom poprawił Pawlak, który wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Patryka Misztala na Karolu Ptaszniku. W 90 minucie trzecią bramkę dla JKS-u zdobył Radosław Socha, który nie zmarnował sytuacji sam na sam z bramkarzem Wisłoka a zwycięstwo przypieczętował Pawlak, po podaniu Pindaka.

 

LKS Skołoszów – Cosmos Nowotaniec 2:3 (0:2)

BRAMKI: 0:1 Geci 14, 0:2 Hura 42, 1:2 Brodowicz 83, 2:2 Modny 89, 2:3 Pena Lucumi 90+1

Skołoszów: D. Buczkowski – Kiełbowicz, Świecarz, Kiełbasa (83. Wojtowicz), Czerwiński – Modny, Brodowicz (90. Grodecki), K, Mikulec, M. Buczkowski ż, D. Mikulec – Mariash (72. Czop).

Cosmos: Geofrrey – Zastavnyi, Petryk, Piotrowski (71. Bohomaz), Roslyakov (62. Nahornyi) – Pieszczoch (46. Kalemba), Yavorskyi (68. Laskowski), Diaz Gomez (46. Khomchenko ż), Pena Lucumi – Hura (58. Longe), Geci.

Sędziował: Koza (Dębica). Widzów: 200.

Wprawdzie Cosmos już w 14 minucie wyszedł na prowadzenie, jednak bramkę zdobył zupełnie przypadkowo. Po tym jak jeden z obrońców wybijając piłkę trafił w głowę Martina Geciego, ta wpadła do siatki obok zupełnie zaskoczonego Damiana Buczkowskiego. Faworyzowani przyjezdni atakowali, specjalnie jednak dużej różnicy na boisku widać nie było. Dopiero w 42 minucie wynik podwyższył Ivan Hura, strzelając z dystansu. Po zmianie stron Cosmos grał falami, a gospodarze z każdą kolejną minutą rośli w siłę. W 83 minucie Adrian Brodowicz przejął odbitą od słupka futbolówkę i wpakował ją między słupki. Skołoszowianie złapali kontakt i poszli za ciosem. W 89 minucie do remisu doprowadził Paweł Modny. Zanosiło się na sporą sensację, ale rywale przeprowadzili jeszcze jedną akcję, po której Cesar Luis Lucumi główką uratował im trzy punkty.