Era Wodnika

Rankiem w ostatni poniedziałek ubiegłego roku pojawiła się tęcza. W południe Rada Miasta Jarosławia rozpoczęła obrady. Ich przebieg pokazywał, że coś się wydarzy. Sprawdziło się i we wtorek zawiał halny. Zrywał świąteczne ozdoby i dokuczał, gdzie tylko mógł. Naturalne zjawiska wpływają na nasze zachowanie i jak wieje od gór, to różne myśli przychodzą do głowy.

 

Kapłani w starożytnym Egipcie ostrzegali poddanych, że jak będą zalegać z darami, to Słońce zgaśnie. Wcześniej wyliczyli sobie, że dojdzie do zaćmienia. Słońce przygasało. Kapłani się modlili. Naród z darami pędził i blask wracał. Dla kapłanów dość dobrze poruszających się w astronomii przyćmienie było naturalne. Dla ciemnego ludu był to gniew bogów, któremu święci mężowie zapobiegli. Trzeba się było sowicie odwdzięczyć.

Tuż przed Wigilią na naszym niebie pojawiła się Gwiazda Betlejemska. To Jowisz i Saturn w swoim ruchu dookoła Słońca tak się ustawiły, że stworzyły jeden świecący mocno punkt. Koniunkcja obu olbrzymów zdarza się co kilkadziesiąt lat, jednak ta była szczególna. Wielkie zbliżenie można zaobserwować co około 400 lat. Tak było w 1623 r. i w 1226 r. Na dodatek obie planety pojawiające się przez ostatnie 200 lat na tle gwiazdozbiorów przypisanych żywiołom ziemi przeszły do żywiołów powietrza. Rozpoczęła się Era Wodnika. Tak twierdzą astrolodzy. Trudno powiedzieć, czy to ma jakieś znaczenie dla nas, ale warto spojrzeć w historię.

Osiemset lat temu dochodzi do rozbicia dzielnicowego Polski i znaczące w Europie państwo traci na znaczeniu. Po koniunkcji sprzed 400 lat Polska ze złotego wieku swoich dziejów z potęgi politycznej, militarnej i ekonomicznej wchodzi w najkrwawszy okres. Długotrwałe wojny ze Szwecją, Rosją i Turcją przetykane wojnami domowymi prowadzą do upadku. W konsekwencji Polska znika z mapy Europy.

Czyżby teraz także nadchodził rozkład starego porządku? Tym razem zapoczątkowany pandemią.

Koniec roku nastraja do takich przemyśleń. To, co dzieje się teraz tylko je podsyca. Zastanawiamy się, jaki będzie 2021 rok, bo ubiegły trudno zaliczyć do dobrych. Nadzieję dają szczepionki. Niektórzy traktują je jako zapowiedź uzdrowienia od wszystkiego. Tak podchodząc można przesadzić, a już do znudzenia karmią nas informacjami kogo, kiedy, jak, czym i kto zaszczepił oraz jak się szczepiony czuł w trakcie, minutę po i troszkę później po wbiciu igły. Wirusolodzy mówią swoje. Każdy co innego. Spece od zdrowia tak samo. Władza raczy nas mrzonkami, wychodząc z takiego samego założenia jak egipscy kapłani. Ciemny naród kupi wszystko, byle mu to dobrze podać. Potem co najwyżej dziwią się, dlaczego jest tak mało chętnych do zaszczepienia. Rządzi populizm i relatywne podejście. Można niemal być pewnym, że w nowym roku będzie nadal karuzela i czekają nas podwyżki. Na szczęście wiele spraw zależy od nas i jeśli nie damy się ponieść owczemu pędowi, będzie nadzieja, że rozpoczynającego się roku nie zmarnujemy. Warto mieć swoje zdanie, bo często racja tłumu mało ma wspólnego z wizją osób go tworzących. Tłum uwolnił Barabasza. Skazał Jezusa i uwierzył w jego nauki.

 

Roman Kijanka