Dobre złego początki. AZS pękł po przerwie

KOSZYKÓWKA – I LIGA MĘŻCZYZN: Jarosławianie zaczęli w Bytomiu dobrze. Bardzo długo byli na prowadzeniu, ale po długiej przerwie pękli. Nasza drużyna zupełnie zawaliła trzecią kwartę, co zdecydowało o końcowej porażce.

BS POLONIA BYTOM – AZS PWSTE JAROSŁAW 73-61 (17-24, 15-13, 24-10, 17-14)

AZS PWSTE: Stopyra 1, Argasiński 0, Krawiec 4, Fortuna 0, Gumiński 10, Suliba 0, Mikołajko 17, Majka 7, Buszta 3, Reichert 7, Bielecki 12.

Po pierwszych dwóch kwartach można było być dobrej myśli. Jarosławianie nie grali może, tego na co ich stać, ale spokojnie utrzymywali kilkupunktowy dystans. Zaczęło się od trafień gospodarzy, którzy najpierw celnie rzucili spod kosza, a następnie zza linii 6,25. Nasza drużyna odpowiedziała skutecznym rzutem Artura Mikołajko i za moment trójką Cezarego Gumińskiego. W 7 minucie było po 5, zaś po indywidualnej szarży Patryka Bieleckiego AZS wygrywał 7-5. Miejscowi mieli kłopoty, żeby dostać się pod kosz, natomiast podopieczni Tomasza Fortuny trafiali z dystansu. Po kolejnym udanym rzucie za trzy punkty, odskoczyli rywalom na pięć oczek. Polonia zaskoczona takim rozwojem wypadków zaczęła popełniać proste błędy, które dwa razy pod rząd wykorzystał Bielecki. Po akcji 2+1 Gumińskiego AZS prowadził w 5 minucie 17-5, a po następnej jego próbie już 19-5. Szkoda, że jarosławianie pofolgowali w końcówce tej odsłony i nie dograli jej na większym spokoju, bo przewaga byłaby zapewne znacznie okazalsza. W drugiej kwarcie takiego odjazdu już nie było, ale AZS cały czas trzymał się na plusie. Gospodarze zbliżali się a to na 5, a to na 4 punkty, a tuż przed przerwą nawet na 3 punkty. Niestety już w 2 minucie po zmianie stron doprowadzili do remisu po 37. W ich szeregach trudny do powstrzymania był przede wszystkim Wojciech Leszczyński. Teraz to Polonia była w gazie, a nasz team wyraźnie tracił impet. Na początku ostatniej ćwiartki bytomianie prowadzili jedenastoma oczkami 61-50 i było jasne, że jeśli nasi akademicy chcą w tym pojedynku jeszcze coś ugrać, to muszą szybko wziąć się w garść. Przewaga jednak specjalnie nie topniała i porażka na Śląsku stała się faktem.