Czy w okolicy Nienowic grasuje podpalacz?

– Tu się codziennie coś pali. Ludzie różnie mówią, ale coraz częściej słychać o podpalaczu. Może mają rację, bo jak inaczej wytłumaczyć co najmniej dziewięć pożarów w ciągu tygodnia – słyszymy od mieszkańców Michałówki. W ubiegłą środę przy drodze do Nienowic unosił się zapach spalenizny. W stronę Grabowca dymiło pogorzelisko po stogu słomy. Kilkaset metrów dalej strażacy gasili płonące trawy i krzaki.

Właściciele spalonego stogu słomy sami poszukują podpalacza. Oferują 5 tys. zł za pomoc w jego namierzeniu. Strażacy mówią o nasileniu pożarów, a policja wszczęła dochodzenie.

– W tamtej okolicy mamy nasilenie pożarów traw i nieużytków. Płonęły też stogi słomy – przyznaje mł. bryg. Waldemar Czernysz, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Jarosławiu. Jak informuje sierż. sztab. Bartosz Stefanowski, zastępujący oficera prasowego Komendanta Powiatowego Policji w Jarosławiu prowadzone są trzy postępowania wyjaśniające dotyczące podpaleń. Dwa związane są wypalaniem traw i dotyczą wykroczeń. Trzecie dotyczy przestępstwa jakim jest zniszczenie mienia przez podpalenie. Na razie są na etapie wstępnym. Prowadzi je Komisariat Policji w Radymnie.

Płonie coraz częściej

Już wcześniej czerwony kur pojawiał się za często w okolicy Nienowic, Michałówki i Grabowca, ale tak naprawdę rozszalał się od poniedziałku, 20 kwietnia. Tego dnia wieczorem płonął stóg z belami słomy między Michałówką a Nienowicami. – Po powrocie do remizy i zatankowaniu samochodów dyżurny zadysponował nas do dogaszenia pogorzeliska – relacjonują strażacy z OSP KSRG Duńkowice W następnym dniu gaszono trawy w pobliżu Korczowej. Pierwszy raz wyjechali tuż po godz. 10. Drugi przed godz. 13. Ledwie wrócili już szalał pożar stogu słomy przy drodze między Michałówką i Nienowicami. W piątkowy wieczór (24 kwietnia) po godz. 18 płoną suche trawy i nieużytki w Świętem.

W niedzielne popołudnie o godz. 14. 30 strażacy wyjeżdżają do pożaru budynku mieszkalnego w Zaleskiej Woli. W poniedziałek 27.kwietnia wieczorem zostają wezwani do pożaru traw i zarośli w Nienowicach. Wtorek, 28 kwietnia o godz. 9:30 jadą gasić suche trawy i zakrzaczenia w Chałupkach Chotynieckich. Tego samego dnia późnym wieczorem płoną bale słomy w Grabowcu. W środę około godz. 14:25 znów gaszą. Tym razem suche trawy i zarośli w Duńkowicach, przy drodze w kierunku Nienowic.

Akcje angażują jednostki OSP z okolicznych miejscowości. W części z nich uczestniczą także strażacy z PSP w Jarosławiu.

Sama się nie zapaliła

– Pracowaliśmy na polu obok nowego mostu w Michałówce. Stamtąd zauważyliśmy łunę. Powiedziałem, że chyba pożar w Sośnicy. Okazało się, że płonie nasza słoma – wspomina Piotr Kutyła, rolnik z Grabowca. – Ułożyliśmy ją dalej od drogi, by nie doszło do przypadkowego zaprószenia ognia. Stóg stał od żniw. Nic się nie działo, a teraz płonął – dodaje jego brat Łukasz. Razem ze strażakami gasili słomiane bele. – Płomienie wydobywały się ze wszystkich stron. Nie do opanowania. Paliło gorzej niż benzyna. Poczułem, że zajęło się moje ubranie. Brat odciągał bele podnośnikiem. Strażacy się uwijali. Ciemności nie ułatwiały gaszenia – wspomina Łukasz. Stogu nie udało się uratować. Spłonęła około 250 bel słomy wartej 15 tys. zł. Rolnicy podejrzewają, że słoma została podpalona. – Przypuszczalną przyczyna pożaru było podpalenie, bądź zaprószenie ognia – potwierdza oficer prasy jarosławskiej komendy PSP. – Samozapłonu raczej nie bierzemy pod uwagę. Do takiego zapalenia może dojść do 80 dni od czasu zebrania siana, rzadziej słomy. W tym czasie nie było też wyładowań atmosferycznych mogących spowodować pożar. W przypadku pożarów traw braną pod uwagę przyczyną też jest podpalenie – mówi W. Czernysz. – Sąsiad, który przejeżdżał obok naszego stogu niedługo przed pożarem zauważył, że stoi przy nim osobowy samochód – dodaje P. Kutyła.

Ludzie mają swoje podejrzenia

W miejscowościach przy których dochodzi do pożarów mówią o podpalaczu. Mają nawet podejrzanego. Jest to człowiek od nich. Miejscowy i znany w środowisku. – Będzie palił do deszczu. Potem natura go powstrzyma – mówią.

Kutyłowie już ponieśli spore straty. Liczą, że plaga pożarów się zakończy. – Przed nami suchy rok. Tak zapowiadają. Mamy kilkadziesiąt hektarów pszenicy w jednym kawałku. W okolicy więcej takich pól. W czasie żniw wystarczy wrzucić zapaloną zapałkę i dojdzie do tragedii na niewyobrażalną skalę. Jeśli to człowiek wznieca, to niech weźmie pod uwagę, że już kładzie na szalę ludzkie życie – podsumowują rolnicy.

erka