Kurier Literacko Naukowy, dodatek do nr 204 Ilustrowanego Kariera Codziennego z dnia 11 sierpnia 1930 roku napisał (zastosowano oryginalną pisownię) „Potężny głos ruin opactwa ss. Benedyktynek w Jarosławiu”. W podtytule „Kościół św. Anny- zniszczenie i odbudowa budowli- przerwana praca restauracyjna- ratujmy zabytki od zniszczenia”. Z tekstu napisanego przez Leona Mulickiego (korespondenta z Jarosławia) dowiadujemy się, że „Jarosław dawny ma za sobą bujną i piękną kartę jako gród królewski, a pozostałe ruiny budzą dziś jeszcze podziwi zachwyt i przemawiają wielkim głosem przeszłości. Do najpiękniejszych zabytków architektonicznych należy bezsprzecznie kościół św. Anny z przybudowanym doń klasztorem ss. Benedyktynek, ufundowany w XVII wieku przez księżną Annę Ostrogską.. zbudowany w stylu renesansowym z przepięknym portalem, otoczony murami- dziś już częściowo poniszczonymi łupieżną rzeką , z basztami na tle malowniczej okolicy z widokiem na dolinę Sanu przedstawia się dziś jak ruina, ale przy dobrych chęciach i rozumnym kierownictwie można by zaczętą już, a przerwaną restaurację dokończyć. Z upadkiem Ojczyzny kościół i klasztor ss. Benedyktynek pochylił się do upadku, bo najgorsze elementy biurokracji austriackiej, uważając wydarty niecną ręką za łup wojenny- zrabowały skarbiec klasztorny cenną monstrancję, wartości 50 000 zł pol. Przetopiono 28 srebrnych figur z Jasełek, zdarto cenne rzeczy z ołtarzy i w nagich ścianach urządzono skład mundurowy dla armii. Ku końcowi wojny europejskiej przedstawiał ten dawny zabytek przeszłości obraz straszliwego zniszczenia i ogromnego zaniedbania. W 1920 r. postanowił inż. Krzysik z własnej inicjatywy uratować ten wielki pomnik przeszłości od zagłady bez żadnej subwencji czy to z rządu, powiatu lub miasta – jedynie wspomaganej tylko datkami udzielanymi przez okoliczne, chętne dla tej sprawy ziemiaństwo oraz przez dochody z ogrodu klasztornego. Czynnymi przy tym dziele odbudowy był hr. Szembek, komisarz ziemski p. Grzybek, architekt p. Dobrzański i przez usiłowania ich w ciągu trzech lat pokryto kościół dachem, odnowiono część klasztoru. Tymczasem stała się rzecz bolesna i dla sprawy odbudowy całkowitej ruin nader niekorzystna, bo z chwilą przekazania przez władze wojskowe tych obiektów do dyspozycji Ministerstwa robót Publicznych cała ta chlubna praca dla odratowania ruin od zagłady stanęła na martwym punkcie z powodu braku funduszów na konserwację i dalszy remont. W dzisiejszym stanie rzeczy woda z dachów z braku rynien (pokradzionych) podmywa fundamenty, powodując zarysowanie się niektórych ścian.
cdn.
Jarosławskie Stowarzyszenie „Ocalić Przeszłość dla Przyszłości”